Dzisiaj narysujemy śmierć by Wojciech Tochman


Dzisiaj narysujemy śmierć
Title : Dzisiaj narysujemy śmierć
Author :
Rating :
ISBN : 837536228X
ISBN-10 : 9788375362282
Language : Polish
Format Type : Hardcover
Number of Pages : 152
Publication : First published November 24, 2010
Awards : Angelus Shortlist (2011), Ryszard Kapuściński Prize (2010)

Dzisiaj narysujemy śmierć to reporterska opowieść o tym, jakie konsekwencje niesie ludobójstwo nie tylko dla jego sprawców i ofiar, ale także dla nas – świadków. Tochman wikła czytelników w cierpienie swoich bohaterów, a każdy z nich jest ze swoją historią konkretny, pojedynczy, wyjątkowy. Autor nie daje gotowych odpowiedzi na pytania, które nam stawia: dlaczego mamy płakać za ludźmi zamordowanymi w dalekiej Rwandzie szesnaście lat temu? Dlaczego na nowo mamy uczestniczyć w ich śmierci? Uczestniczyć? W jakiej roli?


Dzisiaj narysujemy śmierć Reviews


  • Joanka

    Są takie książki, które warto przeczytać, trzeba przeczytać, ale tak naprawdę ma się ochotę na wszystko inne, byle tylko do nich nie sięgać. Bo bolą za bardzo, bo na pierwszej stronie już się zaczyna płakać, bo na czwartej do gardła podchodzi śniadanie, bo po kilkunastu właściwie ciężko wciąż wierzyć w dobro w ludziach.

    Taką książką jest właśnie „Dziś narysujemy śmierć”. Płakałam właściwie na każdej jednej stronie i chciałam skończyć jak najszybciej, żeby już być po, żeby wiedzieć, ale już nie musieć tego przeżywać. Chodziłam jak poobijana, a gdzieś tam pod stosem zwłok, bólu i cierpienia znalazło się też miejsce na refleksję, jak dobry to jest reportaż, jaki szacunek i gorącą sympatię poczułam do autora za te wszystkie nieliczne, ale bardzo dobitne osobiste wstawki, które pomogły mi przejść przez lekturę.

    To taka książka, po której wychodzi się z domu, w pełne słońce, jedzie do pracy i trudno uwierzyć, że życie toczy się dalej, że ludobójstwo działo się i dzieje nie raz i że nie przeszkadza to światu istnieć dalej, chociaż jakoś wypadałoby, żeby przestał. I ta myśl, że najmniejsze, co można zrobić, to pozbyć się całej pogardy i nienawiści z siebie i pomóc w tym innym, nie wiem jak, może przez samo bycie dobrym człowiekiem, staranie się, próbowanie. Żeby to już nigdy nie miało miejsca.

    Wiem, że piszę bez ładu i składu, wiem, że na koniec powinnam napisać coś o tym, że książkę wszystkim polecam, ale nie potrafię tego zrobić. To lektura na własną odpowiedzialność, kiedy jest się gotowym. Nie wiem, czy ja byłam. Cieszę się, że ją przeczytałam, chociaż tyle mogłam zrobić dla uczczenia pamięci Rwandyjczyków, tak żałośnie mało.

  • Michał Michalski

    Wszystko czego nie chciałeś wiedzieć o ludobójstwie w Rwandzie, a nie dowiedziałeś się jeszcze z "Nagości życia". Człowiek nie ma ochoty po tym patrzeć w lustro i myśleć o tym, że jest człowiekiem.

  • teach_book

    Ludobójstwo w Rwandzie z roku 1994. Historia oraz ludzie. Zamordowani i ocaleni, którzy doświadczyli niewyobrażalnego bólu - fizycznego i psychicznego. To książka mocna w opisie cierpienia. Chwyta za serce. Nie da o sobie zapomnieć.

    "Przez sto dni zabijano tu dziesięć tysięcy ludzi dziennie, czterystu w ciągu godziny, siedmiu w ciągu minuty. 'Kraj tysiąca wzgórz i miliona uśmiechów' zamienił się nagle w kraj miliona śmierdzących trupów."

  • Ярослава

    Схоже, ніщо не зможе потіснити "We Wish to Inform You That Tomorrow We Will Be Killed with Our Families" Філіпа Гуревіча у мене в голові зі статусу головного [неруандійського] тексту про геноцид у Руанді. Чи бодай Тохман - точно ні. У Тохмана був, наскільки я пам'ятаю, непоганий нонфікшн про геноцид у Боснії ("Ніби камінь гризла"), але "Сьогодні намалюємо смерть" таке фейлове, що постфактум починаєш замислюватися - може, і з ранішим текстом було щось не так, просто в тебе на момент його читання було менше підстав рефлексувати, як пишуть про історичні травми інших країн, бо твоя країна на той час ще не стала матеріалом для репортерів з-за кордону?
    Бо тут просто повний набір: torture porn for the sake of torture porn? check. (Гуревіч, легавділь - корисне їдишне слово, яке показує, що два порівнювані елементи квалітативно дуже нерівноцінні - експліцитно проговорював the ineluctable unsavoury implications of the genre і взагалі тримався берега значно більше.)
    Підміна історичного бекграунду бідканням "як же так можна"? check. Себто якісь мінімалістичні пояснення там є, але значно більше сентиментально-сенсаційних рефренів. А без пояснення текст, по суті, неминуче скочується до "там інша країна, там люди нераціональні, там так просто *буває*, а в нас бути не може" - що заспокійливо, але не зовсім правдиво.
    При цьому три зірочки, а не менше, за увагу до Руанди за 15 років після (на момент написання книжки), а не тільки в момент геноциду. На заході її періодично хвалять як взірцевий приклад національного примирення, а ось що це значить у побуті? Ну, наприклад, що вчорашній убивця виходить на свободу, відсидівши свою десяточку, і тепер ніжно поплескує по плечу маленьку донечку сусіда, примовляючи: "Красунечка, викапана бабця" (а її бабці він свого часу розкроїв череп). І це - найкращий сценарій, бо при ньому бодай зараз не ллється кров. Тут починаєш знову думати про те, що і нам тепер так жити - ті, хто розрізав животи, по сусідству із тими, кому могли б розрізати. І нема на те ради. Намагаюся з цим якось примиритися на прикладах чужого історичного досвіду.

  • Chłopaki Czytają

    Przerażający jest ten minimalizm, na którym gra Tochman. Bo wiesz, że więcej po prostu byś nie zniósł. Mustread.

  • Joanna

    Szczerze podziwiam autora za to, jak napisał tę książkę. Nie da się od niej oderwać, po prostu trzeba ją dokończyć, przebrnąć przez wszystko, co zostało opisane. Cały czas miałam przy tym pokusę, żeby myśleć o tym, jak o czymś, co wydarzyło się zbyt daleko, żeby mogło mnie dotyczyć. Tak oczywiście nie jest. To samo wydarzyło się zbyt wiele razy, w zbyt wielu miejscach. To samo może wydarzyć się w każdej chwili, gdziekolwiek, naprawdę niewiele trzeba. Tym bardziej musimy o tym czytać i pamiętać.

  • Hadrian

    Nie mam słów.

  • Joanna

    Język Tochmana jest ostry jak brzytwa (nie, jednak nie maczeta, bez przesady). Bardzo ważny talent - gdy tak wielu pisarzy, dziennikarzy, reportażystów, zamiast przybliżać nas do rzeczywistości i poszerzać nasze światy, oddala nas od nich i zawęża nasze horyzonty.
    Niczemu nie ustępuje Hatzfeldowi - a wręcz przeciwnie - uważam, że dzięki jego perspektywie, jego "polskości", pojawiły się akcenty, których u tego pierwszego nie było, jak np. w części o tym, co zrobili, a czego nie zrobili pallotyni.
    Polecam, nie jako przyjemną, ale jako potrzebną lekturę.

  • Jowita Mazurkiewicz

    Bardzo trudno oddzielić tu treść od reporterskiego warsztatu. Ale spróbuję. Tochman ma zmysł kompozycji i detalu, efektownie, czasem patetycznie, buduje zdania, słucha i stara się rozumieć bez zawłaszczania doświadczenia, ciekawie przegląda w sobie losy swoich bohaterów. Silnie działa na wyobraźnię - więcej jest jednostkowych zdarzeń przyobleczonych w emocje niż faktografii, z lektury zostają obrazy.
    Już drugi raz czegoś mi u Tochmana brakuje, nie wiem, może jakiegoś przełamania, wyrwy w doskonale ułożonej narracji. Ale jest to świetna robota.

  • Agata

    Wstrząsająca, przerażająca, niemożliwa do zapomnienia - chyba tylko i aż tyle umiem powiedzieć o tej książce.

  • klvczkov

    wow...
    Prawdopodobnie jedna z najważniejszych dla mnie książek tego roku. Chyba najlepiej napisany reportaż jaki miałam w rękach, kilka ostatnich stron trafiło do mnie w specyficzny i trudny do opisania sposób.
    Pomimo, że sama tematyka była ogromnie przytłaczająca i musiałam kilka razy odłożyć książkę i zrobić sobie przerwę, to jednocześnie czułam że chcę wiedzieć więcej.
    Polecam każdemu, wydaje mi się że mało kto w ogóle jest świadomy tego, co działo się w Rwandzie jeszcze 28 lat temu...

  • Paweł

    Muszę powiedzieć, że wiedziałem wcześniej o czym jest ta książka. Dlatego tak ciężko było się za nią zabrać. Jednak nie ma na to dobrego momentu, już teraz jest na to stanowczo za późno. Jedyne, co możemy teraz zrobić to jak najszybciej przyswoić tą wiedzę, wyciągnąć wnioski już teraz, bo liczy się każda sekunda. To, co stało się w Rwandzie w 1994 roku, zdarzyć się może i dziś. Na nic nowoczesne społeczeństwo, na nic deklaracje praw człowieka, przykazania boże, organizacje narodów zjednoczonych. Wszystko to zawiodło, odwróciło oczy, rozbiło się o skałę twardą jak diament, która siedzi w rodzaju ludzkim jak nowotwór nieskończenie złośliwy. A jego imię Pogarda i Nienawiść, która tylko czeka, aby wybuchnąć w twarz drugiemu człowiekowi, sąsiadowi, przyjacielowi, synom, córkom, rodzicom, wszystkim przeciwko którym została rozżarzona.

    Pozycja obowiązkowa. Trudna, ciężka jak stosy trupów zaściełające rwandyjskie wzgórza nad jeziorem Kivu.

  • Kofeina

    Poruszający, szokujący, świetnie napisany reportaż. Bardzo osobiście opowiedziana historia ludobójstwa w Rwandzie. Tochman pisze tak obrazowo, że niemal wyczuwa się zapachy, słyszy się dźwięki. Lektura obowiązkowa dla osób, które chcą dokładnie poznać skalę tragedii oraz zatanowić się nad odpowiedzialnościa kościoła katolickiego. Można powiedzieć, że to wszystko jest tak straszne, że trudno uwierzyć, że ludzie ludziom zgotowali ten los, a jednak. Historia ludzkiego okrudzieństwa ci��gle puchnie. Niczego się nie uczymy jako gatunek.

  • Dominika

    At times I couldn’t wait to just finish reading. Disturbing but I think everyone should read it

  • Monika

    Przerazajace. Szczegolnie gdy ma sie przyjaciol z Rwandy, ale nie, nie odwazylabym sie ich o to zapytac.

  • Bartlomiej Pawlik

    Nie wiem, czy w przypadku tej książki wypada napisać wspaniała? Chyba nie. Przez szacunek do wszystkich opisywanych w niej zbrodni.
    Czytając nie miałem łez w oczach. Ale łatwo się czyta, siedząc w wygodnym fotelu, w bezpiecznym mieście i kraju. Jednak co chwila gdzieś głęboko kłuło mnie serce. Jak człowiek może mieć w sobie tyle okrucieństwa? Jak po tym wszystkim można dalej żyć, codziennie wstawać z łóżka i patrzeć w lustro?
    Reportaż Tochmana to dzieło wybitne. Wgniata człowieka w to na czym akurat siedzi i pozostawia głęboką drzazgę na wiele tygodni. Chociaż ta drzazga powinna zostać w czytelniku już na zawsze.
    W jakim kierunku zmierza świat? Czy Afryka zostawiona sama sobie ma szansę stać się kontynentem dobra i miłości? Czy bierne patrzenie Europejczyków i drobna pomoc humanitarna wystarczą? A przecież wszyscy jesteśmy jednym gatunkiem i żyjemy razem na jednej Planecie. Jaka szkoda, że nadal są na niej ludzie, którzy tego nie pojmują.

  • Malgorzata Kucharska

    Książki Tochmana, a raczej ich treści są jak małe szpileczki.... powoli i z bólem wbijają się w ciało czytelnika i pozostają tam na bardzo bardzo długo. Czy to zamierzone ?? Mam nadzieję, że tak. Historie opisywane w jego książce są tak bolesne,że aż ciężko uwierzyć, że człowiek człowiekowi może tyle okropności, bólu i cierpienia sprawić. Ta książka powinna nas boleć, ponieważ ukazuje, że człowiek, choć to istota inteligentna, zabija i okalecza dla przyjemności, zysku, pychy... zwierzęta się tak nie zachowują !

  • Julietta

    Polecam tę książkę tym, kto już ma podstawową wiedzę o Rwandzie i o tragedii, która ją spotkała.
    Wiele razy w trakcie czytania miałam odczucie że oto siedzie w ciemnościach, w starej glinianej chacie i słucham opowieści ocalonych. Czasami wypowiedzianych szeptem, czasami krzykiem. Słucham i nie dowierzam. Tak są okrutne i tak bardzo bolą.
    Nie na wszystkie pytania da się odpowiedzieć, ale moim zdaniem warto było spróbować

  • Magda Ostrowska

    Wstrząsający, niezwykle rzetelny reportaż o zbrodni ludobójstwa. Autor przybliża genezę tej tragedii i choć nadal nie rozumiem, jak mogło dojść do czegoś tak nieludzkiego, poznałam szerszy kontekst historyczny i genezę samego konflikty między Tutsi i Hutu. Bardzo polecam, choć to nie jest książka dla każdego i zawsze.

  • Karo

    To książka, którą ze względu na objętość można by przeczytać w jeden wieczór, ale się nie da. A przynajmniej mi się to nie udało. Bo ogromu zła, o którym w niej czytamy, nie da się przyswoić w takim krótkim czasie. No i nie da się o nim zapomnieć.

  • Marlena (lulamae_)

    Przerażające. Wstrząsające. Nie podlegające ocenie, bo jak można oceniać horror ludobójstwa, który miał miejsce w 1994 roku w Rwandzie? Nie będę mogła zapomnieć o tym co przeczytałam... nie mam słów.

  • Mapa książek

    Przerażające wydarzenia

  • Tomasz Ciesiółka

    Ludzie to zwierzęta, nie zasługujące aby żyć. Ogromny szacunek dla Tochmana, za zmierzenie się z tym tematem.

  • Marcelina

    Przerażająco ciężka.
    Wstrząsająca

  • Kobietarenesansu_

    Ciężka tematyka, ale super napisany reportaż

  • Gracjan

    "-Ale w tej ścianie są drzwi. Zwykle zamknięte. Uchylam je tylko w kwietniu. I patrzę czy coś tam w środku się zmieniło. I zamykam je znowu. Bo tam nie zmienia się nic."

  • Góra  Książek

    „Kat żąda ciszy, ale przede wszystkim kat w ciszy dalej zabija.”

    Cel kata: „wymazać, zetrzeć, unicestwić.” Zniszczyć i nie czuć z tego powodu żadnych wyrzutów.



    DZISIAJ NARYSUJEMY ŚMIERĆ to „druzgocąca, wielogłosowa opowieść o złu, bólu i cierpieniu” – tak mówi opis na okładce. I tak jest. To zdecydowanie reportaż, który druzgocze, miażdży i otwiera oczy. Do czego zdolny jest człowiek? Jakie granice ma nienawiść i okrucieństwo? A wszystko z powodu polityki, nietolerancji i różnic… jakichkolwiek. Każda różnica i każdy objaw braku akceptacji może wywołać tragedię.

    W 1994 roku, 6. kwietnia w Rwandzie, w kraju Hutu i Tutsi, w katastrofie lotniczej ginie prezydent. Kto stoi za zamachem? Kto jest winny jego śmierci? TUTSI! Zatem maczety w dłoń i robimy porządek! Ludobójstwo, które rozpoczęło właśnie to wydarzenie jest porażające. Gwałty, morderstwa, bestialstwo, znęcanie się, tortury… jesteś Tutsi – nie żyjesz. Nie masz do tego prawa! Jesteś jak karaluch, jak wąż, którego nikt nie chce. Sceny, które wówczas miały miejsce sprawiają, że chce się odwrócić głowę. Ale nie można tego zrobić! Nie odwracajmy głowy, nie zamykajmy oczu! Oczy szeroko otwarte i czytamy! Czytamy, dowiadujemy się, informujemy innych. Po to jest ten reportaż. Wojciech Tochman przeprowadzał rozmowy z ofiarami, był tam po to„by się dowiedział i zrozumiał, że tego, co tutaj widzi, nie wolno mu zatrzymać dla siebie.” Kat liczy na ciszę… Nie dajmy mu jej. Wiadomo, że otwieranie ran boli, lecz „trzeba je otworzyć w imię sprawiedliwości.” Trzeba czytać o przeżyciach ofiar, trzeba ich wysłuchać. To one są obwiniane o zagrażanie narodowemu pojednaniu. Jakby to one gwałciły i mordowały.

    Ich ból rozdzierający trzewia, zżerający ciało sprawia, że sobie nie dają rady. Zgwałcone i zarażone HIV kobiety czują się obce w swoim ciele. Czują się jakby umarły. Samobójstwa nadal trwają. Po tylu latach. Bo co można zrobić, skoro czas ran nie uleczy, pomocy znikąd, wsparcia żadnego. Jak radzić sobie samemu z taką rozpaczą? Z taką stratą? Z taką traumą? Ocaleni są postrzegani przez pryzmat hańby, cierpienia i bólu. Odbiera się im człowieczeństwo. Nie liczy się już kim byli, kim są, co robią, co myślą. Są ofiarami. Tyle.

    DZISIAJ NARYSUJEMY ŚMIERĆ jest bardzo mocną lekturą. Gwarantuję, że nigdy o niej nie zapomnicie. Uważam też, że nie wypada tu mówić, że to „za mocna” książka na czyjeś nerwy. Za mocny może być horror. Reportaż to reportaż. To prawda, to życie. To historia, którą po prostu trzeba znać. O której trzeba mówić, i którą należy pamiętać.

  • Ela

    Disturbing reportage on the manslaughter in Rwanda in 1994 , where 800 000 to 1 million people were killed. It lasted 100 days. World didn't react, world withdrew. The pages of the book are full of dripping blood of innocent people murdered in unimaginable ways . How could a man do such evil to another? Sometimes I had to stop reading because I couldn't bear the images of this cruelty described by the witnesses of the tragedy. And I wasn't even there. Tochman personally could experience the pain of those who 'survived'. And he shared this with us because those people, this massacre can't be forgotten. We owe that to them. And that is why everybody should read this book.