Title | : | Dabogda te majka rodila |
Author | : | |
Rating | : | |
ISBN | : | - |
ISBN-10 | : | 9789533941892 |
Language | : | Croatian |
Format Type | : | Paperback |
Number of Pages | : | 229 |
Publication | : | First published April 1, 2010 |
Dabogda te majka rodila Reviews
-
Tko je mama? Tko je tata? Blago onima koji uz njih vezu lijepe uspomene..
-
Kompletnie nie wiem co mi odbiło, by większość listopada spędzić nad książkami kobiet o kobietach, które mają takie problemy jak - mężczyźni, dzieci, matki, zdrowie, seks, praca... Dla równowagi duchowej przeczytałem książkę o drzewach, kicz przygodowy o golemie i czytam biografię Georga Lucasa. Zacząłem wywiad-rzekę z Pilchem, ale nadmiar autokreacji mnie odrzucił. Dzisiaj o książce, która nie odrzuca i daje do myślenia. Przynajmniej mi. Vedranę Rudan z pewnością spora część osób czytających ten wpis kojarzy z tekstem, który Krystyna Janda wystawia od ponad dziesięciu lat - “Ucho, gardło, nóż”. To jeden z megahitów Jandy oraz z pewnością spory sukces artystyczny chorwackiej autorki, która obok Eve Elsner czy Esther Villar jest dla mnie jedną z najciekawszych pań od takiego podkurwionego, dojrzałego, babskiego pisania.
Muszę przyznać, że trochę wymęczyła mnie lektura “Oby Cię matka urodziła” - sto odcinków opowieści o relacji głównej bohaterki z matką czyta się wolno, z lekkim zażenowaniem i strachem, ale też rosnącym znudzenie. Rudan angażuje i skłania do przemyśleń ale zapomina chwilami, że przydałoby się więcej oddechu i po trzydziestym odcinku, z którego wynika to samo, człowiek-Szot zaczynał podziewywać ukradkiem.
O czym to jest? Otóż umieszczona w domu opieki (“dom spokojnej starości” brzmi strasznie, w ogóle nie umiemy, czy może nie chcemy umieć, nazywać takich miejsc, gdzie się przechowuje ludzi na starość, ale wiem że odchodzę od głównego tematu) Matka jest uzależniona od leków przeciwbólowych i mimo ogólnie dobrego stanu zdrowia, symuluje chorobę zatruwając życie swojej córce. Córka oprócz prowadzenia tego specyficznego dziennika relacji z matką (oraz mężczyznami swojego życia - ojcem i mężem) prowadzi firmę produkującą drewniane figury aniołów (wątek polski - pomysł na biznes podpatrzony na wycieczce do Polski), odwiedza w szpitalu matkę, odbiera niezliczone od niej telefony oraz ma udanego męża (ten wątek trochę zbyt idealistycznie został oddany, ale może istnieją tacy faceci, jakby ktoś znał to dajcie znać innym by unikali).
Refleksja numer jeden. To nie jest pierwsza książka, w której kobieta sprzedaje anioły, ale to pierwsza książka i w ogóle pierwsze znane mi dzieło kultury, w którym ten tandeciarski pomysł został doskonale wykorzystany jako okazja do rozmowy z innymi (klientami) o ich problemach i wprowadzenia do książki innych perspektyw. Do tego jest to jeden z niewielu momentów gdzie Rudan pokazuje, że ma fantastyczne, zgryźliwe poczucie humoru. “Oby cię matka urodziła” to opowieść o żalu do matki, która nigdy nie potrafiła uratować swojego dziecka przed molestującym ojcem, która zbyt późno wybrała wolność i korzystała z niej zatruwając życie innym ludziom. Żal ten przybiera formę paradziennikowych zapisów, mikrohistorii niezwykle trafnie opisujących toksyczne relacje w rodzinie. Rudan gra na klawiszach używanych niezbyt często - mówi o gniewie, nienawiści do rodziców, ale i głębokiej potrzebie i tęsknocie do rodzinnego ciepła. Łatwo w takiej opowieści popaść w egzaltację lub niepotrzebny patos - Rudan omija rafy wdzięcznie dzięki sporej dawce inteligencji, zmysłowi obserwacji oraz dobremu tłumaczeniu Marty Dobrowolskiej-Kierył (nie znam chorwackiego, ale doceniam woltyżerkę w opisach erotycznych, słowo “bzykać” należy do moich ulubionych a tak rzadko używanych). Matka narratorki mówi:
“Gdybym cię nie urodziła, gdybym cię nie karmiła, gdyby mnie matka nie zmusiła do wyjścia za mąż, byłabym dzisiaj istotą ludzką. Wyssaliście ze mnie wszystkie soki życiowe (...) Zjedliście mnie.”
Zadzwonię w weekend do mojej matki, znowu pewnie opowiem jej o tym, że czuję się zmęczony robotą przed "świętami", że z tego mojego przyjazdu na “Święta” to nici, bo 24 grudnia z pracy wyturlam się pewnie koło piętnastej a teleportacja na Dolny Śląsk to nie w 2016 roku… moja matka bardzo by chciała być przeze mnie podgryzana i kosztowana. Nie umiem jej tego zrobić. Znam jej matkę. -
Najbardziej mi się w tej książce podoba tytuł. No, i jest parę mocnych momentów, przebłyski tego języka i tego szaleństwa, które pamiętam z Ucha, gardła, noża. Ale sama opowieść jest męcząco-jęcząca, tak jak ta matka i ta córka. I jest też prawdziwa, a prawdziwe historie na ogół nie mają żadnej konstrukcji, do niczego nie zmierzają, nic z nich ostatecznie nie wynika. Autorka/narratorka ma po prostu temat do przepracowania, co jej się zresztą raczej nie udaje, a czytelnik jest jakimś przypadkowym świadkiem, właściwie zupełnie zbędnym; to jest monolog dla nikogo nieprzeznaczony.
-
Volim Rudanku, ali me je ova knjiga ubila u pojam koliko je dosadna. Sve se moglo napisati na mnogo zanimljiviji način.
-
osinskipoludzku.blogspot.com
Vedrana Rudan zabiera nas w swojej książce w autobiograficzną podróż dla której punktem wyjścia staje się umieranie matki. Towarzysząc jej w trakcie choroby i zmian wynikających z demencji starczej autorka dokonuje rozliczenia z własnym życiem mierząc się przy okazji z rozmaitymi mitami na temat rodzicielstwa, przebaczenia czy też bycia kobietą. Świetna jest ta książka gdyż Rudan decyduje się na szczerość o bezpośrednio kiedy mówi o nieprzepracowanych traumach z dzieciństwa jak również towarzyszących jej emocjach dotyczących z nieżyjącego ojca i matki, której towarzyszy w powolnym umieraniu i do tego przychodzi jej to robić wbrew sobie.
Pomimo faktu, że tematyka tej książki już od samego początku wydawać się może trudna i męcząca, to paradoksalnie kiedy dochodzimy do ostatniej strony ogarnia nas uczucie katharsis ( a przynajmniej tak się stało w moim przypadku). Vedrana Rudan odkłamuje rzeczywistość i podczas gdy sama pozwala sobie na odejście od konwenansów i pokazuje, że nie ma już u niej zgody na to by wbrew sobie udawać coś czego nie czuje, zachęca do tego samego czytelników. Zazwyczaj możemy przecież usłyszeć, iż ludzie w obliczu śmierci bliskich, a już tym bardziej rodziców starają się zapomnieć o tym co złe, a pamiętać tylko te dobre chwile, choćby ich było jak na lekarstwo. Przeważnie otoczenie zachęca nas do przebaczenia na zasadzie "zostaw, zapomnij, pozwól spokojnie umrzeć". Tym bardziej w naszym kraju tendencja do "dźwigania własnego ( o wszystkich innych) krzyża" jest mocno lansowana w przekonaniach społecznych. Z ulgą czytałem więc o irytacji, zniecierpliwieniu, niezgodzie narratorki na opiekowanie się i poświęcanie czasu matce, która w swojej roli rodzicielskiej najdelikatniej mówiąc się nie sprawdziła. Bardzo blisko mi było do autentycznego gniewu wobec ojca, który był krzywdzicielem i do końca nie okazywał skruchy. Mimo, że sam w stosunku do swoich rodziców odczuwam wdzięczność, to nie ma u mnie zgody na to by to uczucie rodzicom należało się z nadania. Jeżeli że swojej roli się nie wywiążą jak miało to miejsce w przypadku Vedrany to moim zdaniem powinno się ich traktować również adekwatnie do ich czynów.
"Oby Cię matka urodziła" poza wspomnianymi kwestiami porusza jeszcze inne uniwersalne tematy ze szczególnym naciskiem na rolę kobiety i jej coraz mocniej zaznaczający się bunt wobec oczekiwań w stosunku do niej narzucanych. Kobieta w jej wydaniu nie jest męczennicą, ale przede wszystkim nie jest też świętą. Autorka postuluje o jej prawo do kojarzonego raczej z mężczyzną egoizmu, gniewu, złości i frustracji. Społeczeństwo często przyzwyczaiło się do tego, iż znosi ona wszystko co przyniesie jej los w ciszy i pokorze, z tego też względu budzą zdziwienie, a czasem nawet są potępiane kiedy upominają się o swoje choćby przy okazji słynnego już w Polsce "Czarnego protestu". Kobieta walcząca o swoje na ulicy zamiast pilnować ciepła domowego ogniska? Otóż jak pokazuje Vedrana Rudan czasy się zmieniają i słusznie kobiety zaczynają nie tylko domagać się równego traktowania, ale i chcą mieć prawo do wyrażania swych opinii za pomocą tych samych, często bezkompromisowych środków wyrazu i całkiem dobrze (jak dla mnie) prezentują się w tym wydaniu. Vedrana Rudan nie bawi się w jakieś wyszukane opisy, nie ukrywa tego co siedzi jej w głowie i w sercu poprzez zakamuflowane środki literackie. Jej przekaz jest prosty, treściwe, a przy tym dobitny, co w dobie dzisiejszej literatury stało się towarem na wagę złota. Pewnie nie do każdego ten styl przemówi, ale z pewnością zasługuje na uwagę. Tak jak na uwagę zasługuje głos współczesnych kobiet, które nie chcą być pokorne i ułożone pod męską wizję świata, a co najważniejsze nie duszą tej niezgody w sobie, a coraz odważnej manifestują ją na zewnątrz. Nie tylko nie zgadzają się na przemoc, ale prezentują gotowość przeciwstawiania się jej i piętnowania takich zachowań przy użyciu wszelkich możliwych środków. Było by jeszcze długo pisać o tym co znajdziecie w "Oby Cię matka urodziła", ale wtedy pozbawił bym was frajdy z lektury. Na mnie zrobiła ona takie wrażenie, iż z pewnością nie poprzestanę tylko na tej książce i mam już w planach przede wszystkim głośny debiut Vedrany Rudan pod tytułem "Ucho, gardło, nóż". -
Może to Vedrana I bolje.
-
Авторка ќе ни го раскаже нејзин трнлив пат уште од детството. При бегство од куќа, откако татко и ќе ја силувал. За мајка и којашто по преживеан мозочен удар ќе мора да биде сместена во дом за стари лица. Секако, тука ќе биде и нејзино семејство. Но, и за животот во време на војна, каде што ќе биде потребно да се снашол, за да преживеал. Како ќе испливаат од калта што ќе ги затекна понекогаш неподготвени? Каква вистина ќе се откри, кога ќе биде во прашање здравјето на мајка и? Дали сето тоа време ќе биде нејзино успешно преправање или пак сепак, тука ќе лежи болест?
-
Prawda: to mocna książka. Ktokolwiek chociaż przez chwilę był w sytuacji bohaterki, pielęgnując, zajmując się schorowanym, starym, bliskim człowiekiem, doceni szczerość. Doceni, jak nisko trzeba zejść (upaść?) by się na nią zdobyć.
Ale to nie starcza, by wyszła z tego dobra literatura.
Zupełnie nie. -
Szczera do bólu, niewygodna i niemiła. Vedrana Rudan pisze wprost o tym, do czego większość czytelników nigdy by się nie przyznało. Warto!
-
3 zene razlicitih godina, prica o njihovim ljubavima, mrznjama, razumevanju o odrastanju i traumama...
-
Razumem šta, ali zašto?
-
Znam da to Vedrana moze bolje. Dajem pet zvezdica iz pristrasnosti.
-
Brutalno realna!