Title | : | Empuzjon |
Author | : | |
Rating | : | |
ISBN | : | 8308075770 |
ISBN-10 | : | 9788308075777 |
Language | : | Polish |
Format Type | : | Hardcover |
Number of Pages | : | 400 |
Publication | : | First published June 1, 2022 |
Najciekawsze pozostaje zawsze w cieniu, w tym, co niewidoczne.
Wrzesień 1913 roku, uzdrowisko Görbersdorf (dzisiejsze Sokołowsko na Dolnym Śląsku). Właśnie tutaj, u podnóża gór, od przeszło pół wieku działa jedno z pierwszych na świecie i słynne w całej Europie specjalistyczne sanatorium leczące choroby "piersiowe i gardlane".
Mieczysław Wojnicz, student ze Lwowa, przyjeżdża do uzdrowiska z nadzieją, że nowatorskie metody i krystalicznie czyste powietrze powstrzymają rozwój jego choroby, a może nawet całkowicie go uleczą. Diagnoza nie pozostawia jednak złudzeń – tuberculosis. Gruźlica.
W Pensjonacie dla Panów, gdzie zamieszkuje, poznaje innych kuracjuszy. Chorzy z Wiednia, Królewca, Breslau i Berlina przy nalewce Schwärmerei niestrudzenie omawiają najważniejsze sprawy tego świata. Czy Europie grozi wojna? Monarchia czy demokracja? Czy demony istnieją? Czy oddając się lekturze, da się rozpoznać, czyją ręką tekst został napisany – kobiety czy mężczyzny?
Ale nie tylko te pytania zajmują pensjonariuszy. Do Wojnicza docierają też przerażające historie o tragicznych wydarzeniach w górskich okolicach sanatorium. Choć on sam zajęty jest ukrywaniem prawdy o sobie, zagadka budzących grozę wypadków fascynuje go coraz bardziej. Nie wie jednak, że mroczne siły już wzięły go sobie na cel.
Olga Tokarczuk w Empuzjonie odsłania przed czytelnikami prawdy o świecie, których albo nie zauważamy, albo za wszelką cenę nie chcemy do siebie dopuścić.
Empuzjon Reviews
-
Przed chwilą skończyłem „Empuzjon” i ostatnie zdanie zostawiło mnie z myślą, że przeczytałem książkę kompletną: gatunkową marmoladę rozsmarowaną na wielkim płótnie tak zwanej „literatury pięknej”. To była powieść ponura, przerażająca, acz od pierwszej do ostatniej strony intrygująca. Pisząc najprościej — Tokarczuk stworzyła piękny horror, odpowiadając tym samym na to, czego aktualnie (mam wrażenie) pragniemy w naszych czytelniczych życiach. Jest nuta niepokoju, są istotne tematy społeczne i zachęta do refleksji nad życiem oraz postawą wobec spraw kluczowych tj. równości (na wielu płaszczyznach). Dzieło bazujące na spojrzeniu na rzeczywistość z cienia, z mroku. Narracja implikuje wielką niewiadomą, coś nie z tego świata, co bacznie obserwuje naszą główną postać, Mieczysława Wojnicza.
Wojnicz przybywa do Pensjonatu dla mężczyzn, żeby się kurować, pokonać gruźlicę. Jest człowiekiem wrażliwym, delikatnym i nie da się do niego nie pałać sympatią. Jednakże widać od początku, że postrzegany jest przez innych jako jednostka słaba (nie tylko ze względu na chorobę, która nawiedziła jego ciało). Swoją siłę ma dopiero odkryć. Na przestrzeni kilku pierwszych rozdziałów dochodzi do pewnego samobójstwa, a przynajmniej tak się Wojniczowi na pierwszy rzut oka wydaje. Im dalej w las, tym jest mroczniej, trudniej, a z każdego zakątka krzyczy mężczyzna nienawidzący jakiejś kobiety. Mizoginia sączy się z ust bohaterów otaczających Wojnicza, a on trochę nie wie, co z tym począć i jak reagować. Ciekawe jest to, że w tej książce kobiet, teoretycznie, nie ma, a jednak stanowią zalążek wszystkiego, o czym można w „Empuzjonie” przeczytać. I to jest wspaniałe. Tokarczuk umiejętnie pokazuje nam, że czasami nie chcemy dopuścić do siebie pewnych prawd i powiedzieć rzeczywistości „tak”. Ona robi to za nas, poprzez tę książkę.
Od startu narasta napięcie i dążymy ku kulminacji, która niektórym może wydać się zbyt magiczna i oniryczna (albo i fantastyczna), ale autorka czerpie z różnych gatunków — nie ogranicza się w formie przekazu, który wybrzmiewa bardzo wyraźnie.
Nic więcej nie powiem — polecam przeczytać! -
The Magic Mountain, but make it feminist: In her first novel after being awarded the Nobel, Tokarczuk tackles another Nobel recipient's work, and the result is dark and hilarious. Short recap: In "The Magic Mountain",
Thomas Mann sends engineer Hans Castorp into a sanatorium near Davos / Switzerland, where he spends seven years ruminating world affairs and philosophy with fellow patients. The parody on the classic German Bildungsroman ends with the beginning of WW I. Set in 1913, Tokarczuk sends another aspiring engineer (fun fact: Castorp specializes in building ships, this protagonist in sewage infrastructure - love that twist), Mieczyslaw Wojnicz, to a sanatorium in
Görbersdorf / Lower Silesia, where, you guessed it, he ruminates with other patients about the state of the world. The Magic Mountain, now even more mountainous?
The real sanatorium in Görbersdorf was the first in the world to specialize in the treatment of tuberculosis, and the methods applied there to treat lung diseases inspired Mann's novel. Tokarczuk's sickly protagonist Wojnicz resides near the sanatorium in a guesthouse for men, where he and the other patients living there spend quite some time talking about the nature of women - and the brilliant idea here is that the author lets those guys paraphrase real misogynistic utterances from famous... ähem ... thinkers (not in this respect though) like
Charles Darwin,
William S. Burroughs,
Jack Kerouac,
Jean-Paul Sartre,
Arthur Schopenhauer,
Friedrich Nietzsche etc. pp. The montage is genius, because it brings out how outrageously stupid these sentences are and presents the men repeating them in slight variations as fearful, as terrified of women, which prompts them to try and control them (Tokarczuk sounds like she knows her
Klaus Theweleit).
So while there are almost no women, the men are obsessed with women - and the men are also narrated by women. Not only is the author of the novel female, no, the mysterious "we" that functions as the narrator seems to be the title-giving choir of female ghosts that haunt the forests nearby, the spectres of dead women, of women who fled their homes (as the story tells us), who were murdered in the witch trials in Görbersdorf in the 17th century, and who appear as hallucinogenic mushrooms reminiscent of the female anatomy, mushrooms that the patients turn into liquor and permanently ingest.
Empusa is a shape-shifting female ghost from Greek mythology, and while in Mann's Magic Mountain, women are either seductresses (I mean, who names their character "Clawdia Chauchat", the clawy hot cat? Thomas, WTF?) or not exactly bright, Tokarczuk turns them into the ones claiming the narrative about misogynistic men. Love it, 10 out of 10 from me.
But there are more narrative strands: Right at the beginning, the abused wife of the owner of the guesthouse kills herself, plus we learn that (male) patients mysteriously die every November. What does it have to do with the female spirits, and with the fact that all men are permanently on mushroom liquor? There's a horror mystery element in there, but one relating to femicide. The whole text sounds as if was written during the narrated time, and it adds a hallucinatory quality, a foggy, oppressive atmosphere. The suppressed sex drive is channeled in violence, grandiosity, and bizarre sex dolls, and it makes the men appear small and pathetic.
A main theme here is perspective though: Not only is there a fantastic plot twist in the final quarter of the book, vision and art play a pivotal role to illuminate the dynamics between genders. In a central scene, patient and gay art student Thilo discusses painter
Harri met de Bles with Wojnicz, and explains how his depiction of nature changes according to where you stand before the image (also note that Wojnicz is cross-eyed!).
This novel, illustrated with historic materials, is a treasure trove of ideas, and while the sound - rooted in the beginning of the 20th century and partly a pastiche of Mann - is probably not to everyone's taste, I enjoyed the witty construction and the many serious points Tokarczuk makes in an expertly hilarious manner. Full disclosure: I hated
Flights, but now I get why this woman received the Nobel. -
Mam wrażenie, że Tokarczuk napisała książkę zupełnie inną od poprzednich. Podszytą niepokojem, niemal grobowym mrokiem historię, która uchwyca wszystko to, co nieuchwytne, a przy tym porusza wiele aktualnych tematów. Prawdziwie intrygująca.
-
Just purchased, can't wait! Sounds more than promising in several ways!
-
Arcydzieło? Zapewne, tak. Tokarczuk pisze tak prosto a zarazem tak pięknie, że aż kapcie spadają.
Ale, to nie znaczy że może nie wszystkie elementy do mnie przemówiły, i osobiście daję 4, ale na pewno robi wrażenie i po kilku ostatnich stronach po zamknięciu książki trzeba było posiedzieć i przełknąć co się przeczytało. -
2.5
Do połowy byłam całkiem zainteresowana, ale później odczuwałam jakbym była w pętli. -
Z czytaniem Empuzjonu jest jak ze słuchaniem pierwszej symfonii Mahlera. Można się miejscami znudzić, miejscami nader się śmiać, miejscami zatrzymywać oddech. I tak - po przeczytaniu zarezerwujcie sobie czas na ogarnięcie myśli.
-
Mit "Empusion" reagiert Olga Tokarczuk auf den "Zauberberg" ihres Literaturnobelpreisträger-Kollegen Thomas Mann. In Polen erschien der Roman 2022. Dort war es das erste Buch der Autorin nach dem Nobelpreis. Es ist zu Beginn eine düstere und trotzdem leichte und elegante Erzählung. Die Auflösung am Ende des Buches lässt die ersten 300 Seiten mitunter wie eine gut geschriebene Einleitung lesen. Sehr gut wird es am Ende. Spaß hat es mir aber über die gesamte Strecke gemacht.
In Görbersdort in Schlesien werden Lungenkranke behandelt. Der Student Mieczyslaw Wojnicz trifft 1913 ein. Er ist angehender Ingenieur mit Ähnlichkeiten zu Hans Castorp. Immer wieder gibt es Rückblenden, in denen sein Vater, sein Onkel und seine verstorbene Mutter eine Rolle spielen. Was es mit den Ereignissen der Vergangenheit auf sich hat, erfährt der Leser später. "Es ist nur eine Frage der Ansicht."
Es gibt andere Personen wie Longinus Lukas und August August, die man auf "Zauberberg"-Charaktere abbilden könnte (hier: Naphta und Settembrini). Aber auch ohne diese Verbindungen ist die Geschichte gut lesbar.
Der Tod ist im Kurort allgegenwärtig. Es beginnt mit einem angeblichen Freitod. Dennoch ist es nicht leblos im Kurort. Das "Schwärmerei" genannte alkoholische Getränk erzeugt eine künstlich fröhlich Atmosphäre, in der die Herren gerne misogyn über die grundsätzlichen Schwächen von Frauen ("aufgrund des kleineren Gehirns") theoretisieren. Diese Gespräche sind jedoch nicht so ausufernd wie die Gespräche bei Thomas Mann. Stattdessen entwickelt sich zusätzlich eine Schauergeschichte: einmal im Jahr im November wird ein Mann ermordet. Welche Rolle spielen dabei die sogenannte Empusen (weibliche Schreckgespenster)? -
новий роман ольги токарчук, надивовижу красивий і трошки магічний, натиснув у мені всі правильні кнопочки. дія відбувається на самому початку хх століття (чи то пак наприкінці довгого хіх) в санаторії для сухотників, і, як і належить мешканцям роману про сухотників, персонажі токарчук оздоровлюються зі змінними успіхами, споглядають пейзажі, дивуються з місцевих звичаїв і говорять, говорять, говорять.
головний герой, крізь якого нам показують світ, — мечислав войнич, поляк зі львова, який не дуже комфортно почувається у своїй національній ідентичності (і не тільки в ній), та національна ідентичність — і не основне, про що точаться розмови, бо рано чи пізно кожна тема скочується в обговорення жінок та їхніх численних неспроможностей. власне, ольга токарчук не приховує, що тут б’ється серце роману, і наприкінці тексту подає умовний список використаної літератури, де вказано, що усі висловлювання про жінок походять із реальних текстів: від августина з тертуліаном до керуака з берроузом. прийом виходить трохи маніпулятивний (ми-бо не знаємо пропорцій і не маємо конкретних атрибуцій), але загалом непогано оголює вічнозеленість мізогінних дискурсів.
і щодо цих дискурсів, уміщених на перехресті ранніх 1910-х, коли відбувається дія роману (і до яких берроуз із керуаком усе-таки і хронологічно, й ідеологічно ближчі), і ранніх 2020-х, коли роман написано, можуть виникнути запитання.
перше — щодо того, що сучасна мізогінія звучить не так. його класно
контекстуалізує ярослава стріха, яка дивиться на «емпузйон» із трошки і��шого культурного ракурсу, і загалом я мушу погодитися, але з одним уточненням: сучасна мізогінія звучить не тільки так. на жаль, вона досі й отак теж звучить. і це я навіть не ходжу в коментарі до фейсбучних дописів про стамбульську конвенцію, бо нерви дорогі мені як пам’ять; достатньо ненадовго зависнути в коментарях до класного книжкового каналу в телеграмі, де начебто збираються люди, які багато читають і щось від цього отримують, — і там буде чи пан, який щиро визнає, що жінок не читає, бо дитячі книжки в них іще виходять, а от усе інше — ой-вей, чи інший пан, який фурією прилітає у відгук на мемуари першої дружини гемінґвея, щоб розповісти, що букблогерство вбиває літературну критику, бо спирається на почуття, а не раціональність, тому просуває не справжню літературу, а всілякі п’ятдесятвідтінків (і якщо вам здається, що це не гендерно забарвлена реакція, потім цей самий дописувач нагадує, що мемуари взагалі-то написала жінка, яка без гемінґвея була б нікому не відомою, нікому не цікавою й не писала б узагалі). і, читаючи цей чатик, я почуваюся майже мечиславом войничем, який сидить, слухає,охудивується, але в розмову не встрягає, бо спитати першого пана про те, чи визнав би він із такою самою гордістю, що не читає небілих авторів, або другого пана — про те, чому йому такі важливі ієрархії, було б цікаво, але безрезультатно (і не факт, що ці запитання не потонули б серед інших коментарів, точнісінько як у вечірніх розмовах в «емпузйоні»).
друге запитання
озвучує єжи сосновський, який починає з того, що він, узагалі-то, фемініст, але ольга токарчук недостатньо голосно каже, що #notallmen, а це в наші часи, коли патріархат нарешті гине, страшний сексизм. мовляв, невже авторці складно було вивести хоч одного чоловіка, який відстоював би права жінок? у відповідь на це я тихо розводжу руками, бо такий персонаж насправді є: вальтер фроммер ставить незручні запитання й висловлює контроверсійні позиції, а що його голос звучить тихо — ну, це не дивно в гомосоціальній компанії, де ієрархії вже встановлені й альфасамці б’ють себе в груди й розпушують пір’я. але цікаво думати, що чиєсь остаточне враження від тексту зводиться до того, що ольга токарчук недостатньо наголошує на чоловічих честі, гідності й порядності.
останніми місяцями мені приносять велику втіху revenge fantasies, і, мабуть, багато мого захвату від цього роману — наслідок того, що я в ньому прочитала розкішну, солодку revenge fantasy, у якій сам світ із лагідною усмішкою розбиває обличчя персонажам. виявляється, що пишатися своїм (не ексклюзивним) раціо і справді мати здатність його застосовувати — трохи різні речі. війна не почнеться, кажуть вони, чоловіча раціональність не дасть війні початися — але до 1914 року лишається так мало, що навіть не смішно. жінки — ірраціональні й неспроможні, кажуть вони, чистісінька пасивна природа, над якою стоїть чоловічий розум, — але природа пережовує їх і випльовує. вони перебувають на вершині харчового ланцюжка й готові що завгодно собі й іншим розповісти, аби тільки підтримати цю ієрархію, — але реальність зрештою віддає перевагу іншим структурам та іншим історіям. так, о так. -
Empuzjon się udał - przestrzeń jest pełna niepokoju i niesamowitego, narracja subwersywna, postacie queerowe, tożsamości niejasne, filozofowanie rozkosznie pomiędzy banałem i objawieniem. Tokarczuk skonstruowała swoją powieść precyzyjnie i angażująco, krzyżując thriller z bildungsroman. A powołanemu do istnienia gęstemu światu przygląda się poprzez nieoczywisty female gaze, który pozwala jej dokonać subtelnej rewizji sanatoryjnych tekstów kultury.
Były drobne potknięcia, czasem język nie nadąża za pomysłami autorki, a finał odrobinę rozczarowuje (może tak jak rozczarowałoby każde rozwiązanie). Jednak czyta się to świetnie i jest mnóstwo do wzięcia. -
Wer sagt denn, dass Literatur-Nobelpreisträger schwer zugänglich schreiben müssen? Wer sagt denn, dass Anspielungen auf Thomas Manns
Der Zauberberg trocken und langweilig rüberkommen müssen?
Olga Tokarczuk beweist mit diesem Roman, dass dies absolut nicht so sein muss. Empusion ist humorvoll, spannend, phantastisch, anspielungsreich ohne bildungshuberisch zu werden.
Es kommen unter anderem vor: griechische Empusen, Maria, Anna und die oft vernachlässigte Emerentia, Frau Weber und Frau Brecht, und Tuntschis, die aus dem alpenländischen Sagenraum stammen. Und das sind nur die Frauen, die ja eigentlich im Roman gar kein Rolle spielen, sondern hauptsächlich Gesprächsthema der misogynen Herren Patienten sind.
Nicht zu vernachlässigen sind die Beschreibungen von Füßen. Nein, kein klassischer Fußfetischismus, bei dem man auf das Aufblitzen eines Stückchens Haut hofft, sondern ausführliche Beschreibungen des Schuhwerks.
Eine weitere Hauptrolle spielt der Wald, in dem sich Morde ereignen und um den sich Geschichte(n) und Sagen ranken. Ich habe parallel die letzten Folgen der phantastischen Serie „Der Pass“ geschaut und fand das auch atmosphärisch ein sehr, sehr passendes Begleitprogramm.
Und dann handelt es sich zudem um einen zutiefst europäischen Roman. Der Handlungsort Görbersdorf lag damals in Preußen – heute liegt er in Polen und trägt den Namen Sokołowsko. Der Gast, der im Mittelpunkt des Romans steht, stammt aus Lemberg, das uns als heutiges Lwiw in den Nachrichten begegnet. Russen, Berliner, Wiener gehören zu den Gästen des Kurortes, sie gehören unterschiedlichsten Religionen an, vertreten unterschiedlichste politische Haltungen. Ein spannendes europäisches Panorama.
Das ist der zweite Roman, den ich von Olga Tokarczuk lese und es werden garantiert weitere folgen. -
Äußerst ideenreicher und unterhaltsamer Roman über die Gesellschaft kurz vor dem 1. Weltkrieg. Zunächst war ich skeptisch wegen der offensichtlichen Ähnlichkeit zum Zauberberg. Sollte das eine Hommage an den Klassiker, eine Kritik an Thomas Mann oder nur intellektuelles Schaulaufen darstellen? Egal, es spielte für mich für die Beurteilung keine Rolle. Vielmehr hat mich der junge, scheue Protagonist Mieczysław Wojnicz fasziniert, wie er so hilflos zwischen arroganten Ärzten und selbstverliebten Mitpatienten hin und her geworfen wird. Auch gefiel mir die Idee, aus dem niederschlesischen Kurort langsam einen Ort des Grauens, der Geheimnisse und der Geister zu entwickeln. Nervig fand ich in ihrer Masse lediglich die permanente Frauenfeindlichkeit, die den Männern da in Form von Zitaten aus der Geschichte männlicher Denker in den Mund gelegt wurden. Da waren auch Persönlichkeiten aus der zweiten und dritten Reihe dabei, deren Stumpfsinn besser in die Analen als in die aktuelle Belletristik gehören. Manchmal trug die Autorin für meinen Geschmack zu dick auf, aber insgesamt habe ich es mit Freude und Interesse gelesen.
-
According to wikipedia "Empusa or Empousa (/ɛmˈpjuːsə/) is a shape-shifting female being in Greek mythology, said to possess a single leg of copper, commanded by Hecate, whose precise nature is obscure. In Late Antiquity, the empousai have been described as a category of phantoms or spectres, equated with the lamiai and mormolykeia, thought to seduce and feed on young men.
That's just FYI.
Let's pull out some random key words - such as shape-shifting, female, obscure, young men, men, nature. It all will fit within a story but not the way you'd expect. Although I surely don't know what you expect. But just believe me or come back for refund later. I won't be here, just so you know. So you better don't come back, just trust me.
So, let me point out right from the start that you won't find in this story tons of bloodthirsty female vampires running around the mountain villages naked and just doing their job - seducing and feeding on. That would be so not Tokarczuk, as you probably imagine.
Instead you'll get some enigmatic characters, some of some yuckiest regional food, some infuriating misogynistic "insights" nobody asked for but having their purpose and important place in the story. Also you'll get some thick atmosphere of mystery and innuendo only getting thicker.
Also, also - you will get the story itself, one painted with words, very visual, depicted in great detail. As you probably know already, Tokarczuk is extremely talented when it comes to words and language.
Alas, what I couldn't find in the story was the promised horror. Maybe it just didn't work for me, but something just didn't click. If everything else was a hit in this book, horror was a miss.Maybe the worst horror in this story was when they ate regional, um, well, delicatessen and after that nothing was scary enough anymore...
Otherwise it was a delightful book, a page-turner definitely, a very nice attempt on... Silesian gothic?? -
Jak wyjrzeć spod “kłębów pary z parowozu”? To niełatwe dla człowieka zadanie. Człowiek patrzy przez dym, przedziera się wzrokiem, mruży go, szukając ostrości pozwalającej na zidentyfikowanie znanych mu artefaktów.
Chyba, że narrację oddaje się w ręce, oczy, a może jeszcze coś innego (czułki?) bezimiennych - jak wynika z otwierającego “Empuzjon” Olgi Tokarczuk spisu “Osób” - “bezimiennych mieszkańców ścian, podłóg i stropów”. Albo gdy miesza się narracje i nie zawsze wiadomo, kto tu opowiada, choć łatwo można zauważyć, że wszystkowiedzący narrator snuje historię Mieczysława Wojnicza w czasie przeszłym, bezimienni mieszkańcy zaś w teraźniejszym. Pojawienie się zbiorowej postaci narratorskiej, która wcale nie będzie neutralna i niewinna, jak się można przekonać pod koniec powieści, daje Oldze Tokarczuk możliwość opowiedzenia świata w trochę innym jego wymiarze. I wprowadzenia nastroju grozy. W końcu to horror i do tego “przyrodoleczniczy”.
Gdy już wyjrzymy spod kłębów pary, na peronie pojawi się “lewy but, brązowy, skórzany, nie pierwszej nowości”. Do niego dołączy drugi, “jeszcze bardziej sfatygowany”. Buty zapowiadają człowieka i często też go opowiadają. Początek powieści nie jest nowy, to niezbyt mocno zmieniony fragment opowiadania "Goerbersdorf" zamieszczonego w “Odrze” w 2008 roku. Tokarczuk, jak sama mówi w wywiadach, nosiła się przez lata z zamiarem napisania książki, której akcja działaby się w tym legendarnym, dolnośląskim miasteczku.
Sokołowsko zaistniało już w “Gorzko, gorzko” Joanny Bator, ale to “Empuzjon” sprawi, że na stałe zamieszka w artykułach w rodzaju “dziesięć najciekawszych wycieczek literackich na weekend”. O tym, że takie podróżowanie jest niezwykle przyjemne, przekonałem się w Stambule, mieście które wydawało mi się, że znam dobrze. Dopóki nie przeczytałem “Muzeum niewinności” Orhana Pamuka, powieści, która otworzyła przede mną nowe widoki. Sokołowsko, cicha i spokojna wieś wciśnięta między górskie szczyty, została “odkryta” w połowie XIX wieku. W 1855 roku uruchomiono tu sanatorium dla gruźlików, a całą tę historię pewnie Państwo już znacie, bo od kilku miesięcy o Sokołowsku głośno. Zdaniem jednych aż nadto, zdaniem drugich - wreszcie. Pożyjemy, zobaczymy.
Jednak nie o początkach sokołowskiego uzdrowiska jest to opowieść. Nastał rok 1913, a Mieczysław Wojnicz, “katolik, student Politechniki Lwowskiej” przyjeżdża do sanatorium mając nadzieję na podratowanie zdrowia nadwerężonego przez gruźlicę. Bohater powieści “składał się z przypadłości, w których najlepiej orientował się nawet nie on sam, lecz jego ojciec, January Wojnicz, emerytowany urzędnik i ziemianin”. Właściwie od samego początku wiemy, że z Mieczysławem jest “coś nie tak”. Owe przypadłości, z których się składa, to przecież nie tylko choroba. Już po kilku stronach dowiadujemy się, że Wojnicz bał się, że ktoś może go podglądać. To trochę dziedziczne - January też był podejrzliwy wobec spojrzeń innych. U syna przerodziło się to nieomal w obsesję.
Wojnicz będzie się próbował leczyć, w Pensjonacie dla Panów pozna kilku nieprzyjemnych mężczyzn, którzy obdarowują osoby czytające i bohatera stekiem bzdur na temat kobiet. Wszystko to dzieje się przy popijaniu Schwärmerei, nalewki, która smakowała “egzotycznie” - “była słodka i gorzka jednocześnie, przy tym ostra, jak słynne Sieben-Kräuter, do tego czuło się w niej jeszcze jakiś posmak mchu, lasu, czegoś jak piwniczne drewno i jak lekko spleśniałe jabłka”. Nalewka wyostrza zmysły i pobudza do rozmowy. W finale okaże się trunkiem zdradzieckim i niebezpiecznym, co nie jest żadnym spoilerem, bo przecież o alkoholu mowa.
Unikanie spoilerowania “Empuzjonu” nie jest łatwe, bo już na samym początku ginie Klara Opitz, żona właściciela pensjonatu. Co prawda wszyscy uważają, że popełniła samobójstwo, ale to jednak podejrzana sprawa. Coś tu brzydko pachnie.
Wśród przebywających w pensjonacie mężczyzn szczególną uwagę głównego bohatera przykuwa Thilo von Hahn, przedstawiony jako “student z Berlina”, mający “szkliste od gorączki oczy, które zdawały się odbijać wszystko, co widzą”. Student rzuca Wojniczowi “pełne nadziei spojrzenie, sugerując jakąś generacyjną zażyłość”, a jak możemy się domyślić - nie tylko o generacyjną wspólnotę tu będzie chodzić.
Najwięcej miejsca w powieści zajmuje prezentacja poglądów mężczyzn na temat kobiet. Zebrane w jeden nieomal wykład wypowiedzi z wielu epok pokazują, w jaki sposób przez wieki traktowano kobiety i jak o nich mówiono. Fragment dla was:
“- Pan powiedział, że mężczyzna kształtuje niejako tożsamość indywidualną kobiety. Państwo z kolei kształtowałoby jej role społeczne... – August zwrócił się do Frommera. – Kościół zaś jej życie duchowe…”
I jeszcze jeden:
“(...) ciało kobiety należy nie tylko do niej, ale do ludzkości. Jako że rodzi, jest własnością ogólną, ta jej zdolność do rodzenia nie może być traktowana jako jej cecha pry-wa-tna (...) - Będąc sobą, kobieta jednocześnie należy do nas wszystkich”.
Oczywiście lektura tego rodzaju poglądów byłaby wyjątkowo nudną (i trochę taką jest), na szczęście ma dla nas Tokarczuk błyskotki literackie. W tle bowiem cały czas dzieją się niepokojące sprawy. A to coś chodzi po strychu, a to Wojnicz będzie zdradzał swój pociąg do “niemęskich” rozrywek, a to panie Brecht i Weber będą przyglądać się jak bohaterowie “Empuzjonu” idą na grzyby. Drugoplanowe postacie kobiece są tu fantastyczne i Tokarczuk niejednokrotnie puszcza oko do osób czytających, jak choćby w scenie, w której poznajemy panią Sydonię. Najpierw widzimy jej “przetartą pozłotę zegarka na łańcuszku przypiętym do fartucha”. Potem dowiadujemy się, że bohaterka ma na nazwisko Patek. Ot, drobna rzecz, a cieszy. Brecht i Weber nie przypadkiem zawsze są razem, a skojarzenie z Mojrami będzie tu jak najbardziej na miejscu, bowiem jest z nimi jeszcze jedna kobieta, ale ta akurat rzadko pojawia się publicznie. Zamiast przędzy będą łuskać bób.
Na tej samej zasadzie osoby czytające mogą się bawić w rozpoznawanie tropów literackich, od których skrzy się ta powieść. Dużo bardziej niż “Czarodziejska góra”, fascynują w “Empuzjonie” nawiązania do Schulza. Relacja z ojcem czy ciągle wspominana lwowska służąca Gliceria kierują nas ku Adeli i Jakubowi. Lwowskie wspomnienia, które nosi ze sobą Wojnicz, bywają niezwykle schulzowskie, jak choćby wizja ropuchy siedzącej na stercie ziemniaków. Bohater pragnie ją zabić, a jednocześnie sama możliwość tego czynu przeraża go, zwłaszcza że rozgnieciona mogłaby skazić kartofle. “Odtąd, kiedy wkładał dłonie do beczki po ogórki, bał się, że ona jakimś cudem tam przeszła i teraz niechcący ją chwyci”.
Żaby w ogóle odgrywają ważną rolę w “Empuzjonie”. W końcu to w “Żabach” Arystofanesa pojawiają się tytułowe “empuzy”, czyli zmiennokształtne kobiece demony, a jak mówi Wojniczowi lekarz: “Gdyby się panu śniły jakaś woda, jakieś żaby, mokre i, o, na przykład jaskinie, to mogłoby znaczyć, że ma pan kompleks własnej nieobecnej matki”. Jeden z bohaterów pijackich rozmów w Pensjonacie dla Panów przypomina, że “baba, żaba, diabeł trzeci to rodzone dzieci”.
Zmiennokształtność empuz to klucz do odczytania “Empuzjonu”, ale cóż - spoiler alert.
Skoro już przy płynności płci jesteśmy, to trzeba przyznać, że Tokarczuk całkiem ciekawie pisze w “Empuzjonie” o życiu osób nieheteronormatywnych na wiele lat przed powstaniem tego słowa. Wojnicz, który właściwie od samego początku jest postacią binarnie nieoczywistą, stosował na przykład “strategię oporu”. Polegała ona na tym, że “niby brał udział w narzuconej grze, a jednak jakoś jej umykał. Lekkie przesunięcie muszki, niedostrzegalne dla innych, niweczyło całe przedstawienie”. Ubranie jako kod rozpoznawczy, bunt przeciwko normie, nienormatywna historia pełna jest tego rodzaju historii. “Być mężczyzną to nauczyć się ignorować to, co sprawia kłopot” - myśli Wojnicz. Być mężczyzną to udawać i grać. Męskość jako przedstawienie, występ na publiczny użytek odgrywa w “Empuzjonie” niebagatelną rolę. Dodam, że wzruszająca jest również relacja Wojnicza i Thila, może nadmiernie wyidealizowany to obrazek, ale zgodny z konwencją i napisany z uczuciem.
Jestem fanem tego, w jaki sposób Tokarczuk wprowadza na scenę postacie. Bywają tu sceny o filmowych rozmachu. Wojnicz wyłaniający się w żabiej perspektywie z obłoków pary na dworcu to przecież otwarcie w stylu kina noir. Podobnie fantastyczna jest u noblistki umiejętność opowiadania czasu w powieści. Weźmy pierwsze tylko strony. Nie pisze autorka: “Jest rok 1913”, a wprowadza scenę pisania listu do ojca i kieruje wzrok narratora na palce Wojnicza, które kreślą datę. “Najpierw powstały dwie cyfry, tworząc “13”, potem prosta kreska i krzyżyk “IX”, a za nim kolejne cztery cyfry składające się na “1913””. Nie ma pośpiechu, skrótu, narrator niczym operator kamery powoli towarzyszy momentowi, gdy “ołówek ruszył po papierze równo i wytrwale”, a “papier uginał się pod krągłymi kształtami liter”.
O ile zachwycają mnie techniczne umiejętności Tokarczuk, tak niekiedy męczył mnie język “Empuzjonu”. To powieść z barwnymi opisami, acz - jak na mój gust - przesadnie naładowanymi przymiotnikami. Język Tokarczuk jest gawędziarski, ale zdanie “(...) zauważył w fotelu przy oknie szczupłego mężczyznę o wyrazistych ptasich rysach, w drucianych okularach na wydatnym nosie”, zdaje mi się przesadzone. Ezra Pound pisał o takich przymiotnikach: “farbowane”. Pewnie zżymałby się, widząc ile tu “siły biorącej się z retorycznego szumu i lubieżnego rozpasania”. Dlatego mamy w “Empuzjonie” i “spiczasty rożek”, choć chyba nie ma niespiczastych rożków, czy akapity, w których jedno słowo powtarzane bywa w każdym niemal zdaniu, jak choćby ten:
“Gdy doktor wpadł do poczekalni, (...). Mieczysław prawie truchtem ruszył za doktorem do (...) Jakoś nie zaskoczyło Wojnicza, że przy biurku doktora (...). Doktor, nie odwracając się (...). Podał doktorowi list polecający od profesora Sokołowskiego, ale doktor tylko…”
Powtórzenie w literaturze może być tylko po coś, nigdy z przypadku. Tokarczuk zapewne chodzi o podkreślenie dystansu między bohaterem, a lekarzem, choć możliwe też, że książka po prostu momentami jest zredagowana zbyt pobłażliwie. Konwencja nadmiaru językowego, z której pisarka korzysta, może się dodatkowo kojarzyć z literaturą epoki, do której “Empuzjon” nawiązuje. Po lekturze książki zastanawiałem się jednak, jakby historię Wojnicza i jego towarzyszy sanatoryjnej niedoli napisały Joan Didion, czy Flannery O'Connor. Albo Hanna Krall. W literaturze jestem zwolennikiem skalpela, a nie obszywania.
Jednym ze znaków rozpoznawczych prozy Tokarczuk jest umiejętność przechwytywania historii i opisywania jej w taki sposób, że wykracza ona poza granicę fikcji. Z pewnością niejedna osoba po lekturze “Empuzjonu” będzie szukać w ikonostasie sokołowskiej cerkiewki wizerunku świętej Emerencji, który podziwiają i komentują bohaterowie powieści. Tworzenie apokryfów, przywoływanie mało znanych opowieści burzących znane narracje, będących na pograniczu mitu, ludowej wiary i zwyczaju, jest czymś, co w powieściach Tokarczuk zawsze podobało mi się najbardziej. W dość nużącym momentami “Empuzjonie” były one przyjemnymi błyskotkami.
W przeciwieństwie do “Ksiąg Jakubowych”, które dokumenty i fakty traktowały poważnie, tym razem mamy do czynienia z wymieszaniem źródeł - od mizoginistycznych poglądów przedstawionych w powieści wziętych czasem od autorów, którzy na świat przyszli kilka lat po wydarzeniach opisywanych w książce (Kerouac), po choćby takie drobiazgi, jak fakt, że w 1913 roku Wojnicz sięga po “gazetkę po polsku”, która to gazetka (czego autorka nie zdradza) pochodzi z 1895 roku, gdy to „Tygodnik Ilustrowany” pisał, że “celem kuracji jest, żeby pacjent sam swoją chorobę zwalczyć się starał”. August August, socjalista i filolog, jeden z uczestników wieczorków w Pensjonacie dla Panów powie, że "cytat jest pełnoprawnym gatunkiem literackim". I jest to pewnie jedno z niewielu zdań, które wygłaszają antybohaterowie tej książki, z którym autorka się zgadza.
Jednym z takich apokryfów jest opowieść o noworudzkich czarownicach, które życie zakończyły na tamtejszej szubienicy, co miało miejsce 25 maja 1639 roku, gdy powieszono Evę Bernhard i Annę Tieffe. Karą za czary było nie tylko ścięcie, ale i pośmiertne spalenie zwłok. Tokarczuk do szczupłych informacji historycznych dopisuje opowieść o terrorze, jaki zapanował podczas polowania na czarownice. “Teraz kobiety czuły na sobie uważny wzrok księży, sędziów i ich pomocników. Nawet sąsiad był wrogiem. A może i brat czy mąż” - opowiada w “Empuzjonie” Walter Frommer, “teozof i tajny radca z Breslau”. Szubienica została rozebrana w 1937 roku, a czarownice jako pramatki dzisiejszych buntowniczek coraz częściej pojawiają się w polskiej prozie. Łatwo też zauważyć w tej historii puszczenie oka do książki Karola Maliszewskiego “Czarownica nad Włodzicą. Baśnie z Nowej Rudy i okolic”, w której to rycerz Stillfried zaprasza na kolację diabła.
Wydaje mi się, że “Empuzjon” w ciekawy sposób podsumowuje pewien stan wiedzy, którą mamy o świecie. Nie ma tu niczego szczególnie odkrywczego. Trochę nawet szkoda, że autorka nie połączyła w wypowiedziach swoich bohaterów antykobiecego dyskursu z dyskursem antyodmieńczym i antysemickim, choć pewne sugestie tu można znaleźć. Wszystko to zebrane w jednej, nie aż tak obszernej powieści robi wrażenie i przeraża, może czegoś kogoś nauczy, ale nie ma tu mowy o żadnej rewolucji. Bo wciąż najbardziej rewolucyjny jest głos kobiet, co pokazała w “Heksach” Agnieszka Szpila. Zestawiając te dwie powieści, Tokarczuk wydaje się być głosem dość tradycyjnym, nie szukającym w fikcji możliwości zobaczenia, jak mógłby wyglądać inny świat. Zdawałoby się, że zwiastunem nowego świata jest Wojnicz, ale ten w finale przecież… tak, wiem, spoiler alert.
Czy empuzy kiedyś dokonają rewolucji? Książka Tokarczuk wydaje się ją zapowiadać, ale zatrzymuje się w bezpiecznej odległości od współczesności, a już zwłaszcza od patrzenia w przyszłość.
Chciałoby się powiedzieć, że poprzez oddanie głosu wyłącznie mężczyznom, Tokarczuk w rzeczywistości oddaje głos kobietom. Tylko, że - jak pokazują “Heksy” - rewolucję mogą zrobić tylko bohaterki, wiedźmy, które zburzą patriarchalny porządek świata. Fikcja jest też po to, by działo się w niej niemożliwe. Jeśli narrację można prowadzić z perspektywy “mieszkańców ścian”, to można i budować takich bohaterów, którzy dokonują przełomu. Bo to, czego potrzebujemy, to wymyślić świat, w którym strażników patriarchatu zamkniemy w pensjonacie i przestaniemy ich słuchać. Nawet ironicznie.
Można też spojrzeć na to inaczej. Prawie na samym końcu powieści nieumiejący w polskie zaimki dzierżawcze Frommer mówi (po polsku), że “wszystkie krzywdy, które zdarzyły w przeszłości, nie przestały istnieć, one wciąż rezonują i wprawiają nas w wewnętrzne drżenie”. I to wydaje mi się najważniejszym przesłaniem “Empuzjonu”. Wraz z ludową historią, opowieściami osób nienormatywnych, dochodzeniem do głosu kolejnych, do tej pory marginalizowanych grup społecznych, odkrywamy strukturę świata, w którym przyszło nam żyć. Uczymy się ją rozpoznawać, tak jak uczymy się w dzieciństwie odróżniać słodkie od gorzkiego. “Empuzjon” daje narzędzia do tego rozpoznania i jako taki jest powieścią z pewnością cenną. Zwłaszcza, że trafi pod strzechy, w których często rządzi patriarchat. -
Wzorcowy przykład literatury środka – ważny, społeczny problem (tu kwestia miejsca kobiety w społeczeństwie XX wieku i dziś oraz zagadnienia płciowości) obudowany w lekką, przystępną formę, która się po prostu czyta. Nie stawia oporu (jak, daleko nie szukać, "Czarodziejska góra" Manna, z której Tokarczuk zaczerpnęła scenografię i kilka zgrabnie wplecionych w jej autorską fabułę motywów), otwierając podwoje dla wszystkich, którzy mają ochotę posłuchać historii po trochu fantastycznej, a po trochu obyczajowej.
Daję cztery gwiazdki (a dałabym pięć), bo jednak odrobinę zabrakło mi subtelności. Wolałabym, żeby Tokarczuk użyła trochę mniej widocznych szwów, by pospinać wszystkie wątki w całość. -
Empuzjon to na pierwszy rzut oka dość statyczna i zgoła inna od pozostałych, a jednak wciąż bardzo "tokarczukowa" książka noblistki. Powieść podnosi ważne od debiutu dla autorki problemy dotyczące istnienia w binarnym świecie, osób i zjawisk które w oczywisty sposób do tego binarnego świata przynależeć nie mogą. W typowy, czuły sposób rozwija historię, urzekając od pierwszej sceny pojawienia się butów Mieczysława na dworcu w Görbersdorie, jednak tym razem dodaje do narracji i dialogów sporą dawkę specyficznego poczucia humoru, kpiąc z patriarchatu i sposobu myślenia wielkich autorów na przestrzeni historii literatury, wygłaszających nieznoszące sprzeciwu mizoginistyczne poglądy. Książkę czyta się oczywiście bardzo płynnie, a kartki przewracają się same, wciągając czytelnika w magiczny świat doliny uzdrowiska i schwärmereiowych majaków pacjentów oraz głównego bohatera, którego rozwój samoświadomości poznajemy z rozdziału na rozdział.
Oczywiście książka Tokarczuk oferuje dużo więcej, choćby fantastyczną lekcje obserwacji Thila, interpretacje tytułu, czy naszkicowane starcia nowych wielkich idei XX wieku pod dachem Pensjonatu dla Panów, nie wspominając o dialogu noblistki z Thomasem Mannem i jego Czarodziejską górą, której niestety nie udało mi się jeszcze przeczytać.
W każdym razie Empuzjon warto czytać i interpretować, bo wydaje się on przede wszystkim dobrym tematem do dyskusji, równie ciekawych co te, które rozpoczynały się przy kieliszku Schwärmerei. -
4.25⭐
Ależ to była dziwna i oniryczna książka.
Olga Tokarczuk jak zawsze pisze mistrzowsko, język jezt zachwycający, a klimat zjawiskowy.
Mam wrażenie, że ta powieść jest zarazem "inna" i bardzo podobna do reszty książek Noblistki.
Mizoginia i toksyczna męskość, to chyba najważniejsze tematy w tej pozycji, lecz nie zabrakło też innych ciekawych rozmów filozoficznych.
Bardzo ciekawym aspetkem tej książki jest narrator, czy może osoby narratorskie? Bardzo ciekawy zabieg.
Polecam, ale to nie jest książka dla wszystkich, jest bardzo specyficzna i intymna. Rozumiem, że może się kouś nie spodobać. -
Bei Empusion handelt es sich nicht nur um Olga Tokarczuks ersten Roman nach der Auszeichnung mit dem Nobelpreis für Literatur, sondern auch um den ersten, den ich von ihr lese. Vorweg kann ich schonmal sagen, es wird nicht der Letzte bleiben.
Der Roman wird gemeinhin als Tokarczuks Antwort auf Thomas Manns Zauberberg bezeichnet. Darauf möchte ich nicht näher eingehen, da ich – Schande über mein Haupt – den Zauberberg noch nicht gelesen habe. Der Ort des Geschehens ist ein Sanatorium für Lungenkrankheiten in Görbersdorf, Niederschlesien, wo wir den Studenten Mieczysław Wojnicz aus Lemberg begleiten. Besonders ereignisreich gestaltet sich sein Aufenthalt in dem idyllischen Ort zunächst nicht. Sein Alltag besteht aus Besuchen bei Dr. Semperweiß, Behandlungen im Kurhaus und dem abendlichen Beisammensitzen im „Gästehaus für Herren“. Dort genehmigen sich Wojnicz und die anderen Gäste gerne das ein oder andere Likörchen namens „Schwärmerei“ und führen hochtrabende Gespräche über verschiedene Staatsformen, Religion und vor allem über die Frauen. Während sich die Herren bei den Themen Politik und Glaube ihre gegensätzlichen Weltanschauungen um die Ohren knallen, sind sie geeint in ihrer misogynen Überheblichkeit, mit denen sie Frauen diverse negative Charakteristiken zuschreiben bzw. positive absprechen.
Bei den frauenverachtenden Aussagen, die in der Herrenrunde allabendlich getätigt werden, handelt es sich um Paraphrasen von Textpassagen verschiedener Intellektueller der letzten Jahrhunderte, wie die Autorin in einer Notiz anmerkt. Darunter Charles Darwin, Sigmund Freud, Thomas von Aquin, Jack Kerouac oder Jean-Paul Sartre. Persönlich war ich sehr froh, diese Autorinnennotiz vorab gelesen zu haben. Das Wissen, dass die widersinnigen Aussprüche diesen realen Hintergrund haben, verlieh ihnen in meiner Wahrnehmung mehr Gewicht – nicht im Sinne von Relevanz oder Überraschung, sondern von Lächerlichkeit. Die Herren August, Lukas, Frommer und Opitz geben nämlich in ihren – zum Glück bloß angedeuteten! – hochtrabenden Diskussionen eine durchaus komische Figur ab.
Neben dem „Gästehaus für Herren“ nehmen die eindringlich geschilderten Erinnerungen des jungen Wojnicz und bildhafte Beschreibungen der umliegenden Natur den größten Raum ein. Die mystischen Wir-Erzählerinnen – die Empusen? – schaffen eine schaurige Atmosphäre und bescherten mir eine klare Vorstellung von Görbersdorf und der umliegenden Natur, ohne dass ich mich bisher näher mit der Gegend beschäftigt hätte. Der wunderschöne Erzählstil ist für mich ohnehin das Highlight des Buches. Außerdem gefielen mir die kleineren Twists in der Story und der etwas größere und für mich lange nicht vorhergesehene am Ende. Insgesamt ein rundum schönes und unterhaltsames Leseerlebnis, das dazu geführt hat, dass ich mich weiter mit Olga Tokarczuks Werk beschäftigen möchte. -
Olga Tokarczuks neuester Roman „Empusion“, übersetzt von Lisa Palmes und Lothar Quinkenstein, mutet auf den ersten Blick wie eine Nachstellung von Thomas Manns „Zauberberg“ an.
Im Vergleich zum Mann’schen, Davos’schen Grusel, der vornehmlich an Bilder von zerfallenden Körpern, pfeifenden Lungen und der Angst vor dem Sterben gebunden ist, geht die hiesige Geschichte nämlich wesentlich tiefer in düstere Gefilde.
Direkt nach der Ankunft Wojnicz‘ stirbt eine Person im Sanatorium – und zwar nicht an den Folgen einer Lungenkrankheit. Üble Wahrheiten und unheimliche Legenden über das Personal des Sanatoriums und die Geschichte des Ortes werden aufgedeckt.
Der Untertitel „natur(un)heilkundliche Schauergeschichte“ lässt bereits erahnen, in welche Richtung Tokarczuk mit „Empusion“ gehen möchte – gibt allerdings bei Weitem nicht die volle Pracht dessen Preis, was die Autorin mithilfe der argumentativen Vorlage erschaffen hat.
Gesagt soll sein, dass Tokarczuk in „Empusion“ auf zeitgenössische Themen wie Queerness, Selbstbild, Feminismus und eingeht, unglaublich intelligent und satirisch mit Kontrasten und für Mann zeitgenössischen Positionen arbeitet – um dann die Erzählwelt, in der Lesende sich befinden, gekonnt und mit Wucht auf den Kopf zu drehen.
Wer schnelle Geschichten mag und Handlung vor Reflexion bevorzugt; wer szenische Ausschweifungen und interpretationsoffene Gedanken nicht interessant findet, sollte dieses Buch Tokarczuk generell meiden, da die Autorin in jedem ihrer Werke eine hohe psychologische, literarische und wissenschaftliche Komplexität beansprucht.
Meinerseits handelt es sich jedoch um eine der faszinierendsten Autor*innen unserer Zeit.
Volltext: sandrafalke.com -
So many expectations are connected with this first novel of Olga after being awarded with the Nobel prize. And 'Empuzjon' is an interesting choice for a post-Nobel direction in Olga's writing. It is a unique variation on the 'The Magic Mountain' of Thomas Mann, taking place in Görbersdorf, in a tuberculosis sanatorium established by Herman Brehmer. Olga left quite some traces and references to Mann's novel in the location and discussions of patients about societally relevant issues . It is an interesting take on misogyny, otherness, folk tales and beliefs, partially queerness and an uncertain, constantly threatened by death life. I loved the writing, the atmosphere, the varied characters and slowly unraveling secrets. And this novel came at a perfect moment for me to remind me how much I love well-written, focused and clear in its purpose modern fiction.
-
4,5⭐️
To. Było. Niebywałe. 🤌🏻 zaczynam zakochiwać się w Tokarczuk i tym, jak ona włada piórem. Jest to proza, którą chłonie się każdą komórką, a nie tylko oczami.
Tak bardzo się cieszę, że „Bieguni” nie okazali się być moją pierwszą i zarazem ostatnią pozycją tej pisarki❤️ -
Мені після початку війни важко дається читання - важко видобути з себе якийсь емоційний відгук, важко, щоб це все здавалося важливим, про концентрацію уваги мовчу, бо її нема - тож мені складно сказати, чи це з книжкою щось не так, чи зі мною. Імовірно, це таки it's not you, it's me - бо це нібито стандартний набір тем Токарчук, а я дуже люблю Токарчук і читала в неї все, тож мало би сподобатися, правда? Але ніт.
Карочє, поляк зі Львова (який говорить німецькою і цурається інших поляків) заселяється в санаторій для сухотників десь на тоді німецьких, нині польських землях - тобто подорожує з "втрачених" земель у землі "повернені". Навколо простягаються тихі, на певний час забуті історією закамарки на узбіччі імперій, по які історія таки от-от згадає і пройдеться катком - надворі йде 1913 рік. Центральні теми роману (плинні кордони замість чітких бінарних опозицій, неможливість точних визначень ідентичності) вписані вже на рівні географії, і буцімто саме на таких маргінесах може зберегтися те, що інше. Не буде ніякої війни через ту балканську кризу, - примовляють гості санаторію, що частина з них там і помре; але то все потім. Поки що вони запекло дискутують, чи має жінка душу, чи може вона бути соціальним суб'єктом, а чи тільки публічною власністю, яка народжуватиме нових громадян, і про всяку таку старосвітську хуїту (я розумію, як це вписується в публічні дискусії в тій самій Польщі, але сучасний мізогінний дискурс реально звучить не так, ну правда ж); про те, чи мають raison d'être модерні національні держави з їхніми чіткими захищеними кордонами; виголошують якісь наївні есенціалізуючі монологи про політичну культуру (монотеїстичні релігії плавно перетікають в авторитаризм, а от політеїзми - вони демократичні за самою своєю архітектурою).
Чи потрібно щось із цього сприймати всерйоз як інтелектуальну пропозицію - я не знаю, бо носії цих поглядів прописані настільки погано, що я мало того, що не розрізняю їх між собою, то ще й щодо їхньої кількості не певна (троє? четверо? кажу ж, концентрацію уваги попердолило). Очевидно, вони не дуже цікаві авторці - їй цікаво, як ми знаємо, і як наші знання пов'язані з домінантними владними структурами (зв'язок між поглядом/знанням і владою; що ми мусимо погодитися не знати, аби назвати себе суб'єктами знань - уже в епіграфі теза про те, що непоясненне належиться забути, далі багато дискусій про те, що Правда з великої П завжди пов'язана з насильством, карочє, це вже в "Бігунах" було приблизно в тій самій комплектації - і, на мою думку, в "Бігунах" таки значно винахідливіше).
Ну, і доки точаться всі ці схоластичні дискусії, виявляється, що пейзажем розлиті альтерантивні, витіснені і призабуті історії і знання - зараз вони сплять, але скоро прокинуться, і прокинуться голодні. Якби хоррорна тема була послідовніша, а не така пунктирна (ну, десь хоча б на рівні детективного сюжету в "Веди свій плуг"), було б, між іншим, прикольніше.
А, спойлер до типу фінального плот твісту (який передбачуваний з першої третини роману, але менша з тим): -
Ta książka jest niesamowita pod względem stylizacji. Zupełnie nie widziałem stylu autorki, a czułem się jakbym czytał o roku 1913 w książce napisanej w 1913. To jak bardzo autorka odtworzyła styl, mizoginistyczne poglądy i inne typowe dla tamtego czasu elementy jest godne podziwu.
Fabuła jednak jest zdecydowanie kulawa. Przede wszystkim główną intrygę powinniśmy poznawać powoli, przez całą książkę, a nie na ostatnich 50 stronach. Czyni to ją mało zrozumiałą i niedorzeczną.
Bohaterowie są napisani bardzo dobrze, nie są papierowi. Potrafię sobie wyobrazić, że August, Wojnicz czy Thilo faktycznie żyli w Sokołowsku przed ponad stu laty. Ich poglądy również realistycznie pokazują jakie głupoty mieli w głowie ówcześni mężczyźni.
Sceneria jest wspaniała. Szczególnie urzekła mnie scena grzybobrania. Görbesdorf jest naprawdę przyjemną wioską, klimatyczną. Mam jednak wrażenie że atmosferę tajemniczosci tego miejsca można było zbudować dużo lepiej, pokazując ciemne strony wioski.
Nieco zawiodłem się na noblistce, oczekiwałem czegoś prawdziwego od niej, od serca. To jest typowa powieść, pozbawiona tego duszka autorki, którego nie potrafię do końca zdefiniować.
To dobra książka, oczywiście, ale nie jest to arcydzieło. Pod względem warsztatu pisarskiego absolutnie bardzo dobra, ale czegoś brakowało. -
EDIT: Wszystkim polecam czytanie posłowia ze zrozumieniem. Polecam NAPRAWDĘ zrozumieć tę książkę i zabieg autorki odnośnie postaci i jej kontrowersyjnych słów.
Fenomenalna uczta literacka! Od pierwszej strony pochłania bez reszty i nie puszcza do samego końca. Mam wrażenie, że podczas czytania cały świat gdzieś zniknął, zrobił sobie przerwę, tak zwaną pauzę i istniała tylko moja osoba i ta pozycja. -
zakończenie jeszcze przetrawiam, ale ta książka to sztuka sama w sobie.
dziękuję. -
To na pewno "lżejsza" Tokarczuk, Tokarczuk "gatunkowa", a że noblista potrafi pisać wciągające powieści gatunkowe udowodniła już w "Prowadź swój pług przez kości umarłych". "Empuzjon" wciąga niepokojącą atmosferą, mroczną tajemnica kryjącą się w lesie, wszechobecną śmiercią , bo Gorbersdorfie (dzisiejszym Sokołowsku), sławnym na początku XX w. uzdrowisku dla chorych na gruźlicę, ciągle ktoś umiera. Cmentarz w sąsiedniej miejscowości szybko się zapełnia. Olga Tokarczuk świetnie buduje atmosferę grozy, ale prawdziwy horror (podtytuł powieści brzmi: Horror przyrodoleczeniczy) kryje się w dyskusjach kuracjuszy Pensjonatu dla Panów. Mężczyźni przebywający w uzdrowisku, z braku innych ciekawych zajęć, ciągle rozmawiają, a ich ulubionym tematem są kobiety - ich rola w społeczeństwie, fizjologia, wielkość mózgu. Mizoginizm wylewający się z tych dysput jest obrzydliwy. A najbardziej przerażające jest to, że pisarka złożyła poglądy swoich bohaterów z wyimków prawdziwych tekstów, których autorami są m.in. św. Augustyn, Joseph Conrad, Jean-Paul Sartre, Jack Kerouac. Myśliciele, filozofowie, pisarze - wizjonerzy, którzy tworzą fundament zachodniej kultury - twierdzili, że jedynym powołaniem kobiety jest reprodukcja, jej mózg nie jest zdolny do uczenia się, i m.in dlatego należy ją wykluczyć z życia społecznego.
Okazuje się jednak, że te mizoginiczne poglądy i patriarchalny system krzywdzą nie tylko kobiety. Są opresyjne również wobec mężczyzn, którzy nie przystają do jedynego właściwego wzorca samcy alfa.
Czytam "Empuzjon" jako opowieść o gniewie i zemście tych, którym przez wieki odbierano podmiotowość (w tym sensie przypomina mi "Prowadź swój próg przez kości umarłych") Może to dziwne, ale podziała na mnie terapeutycznie, czerpię z niej jakąś pociechę. Czytając ją dałam upust własnemu gniewowi - w bezpiecznej przestrzeni własnej wyobraźni, rzecz jasna. Podobnie czułam się po przeczytaniu “Cwaniar” Sylwii Chutnik. Oczywiście, nie wyjdę na ulicę i nie będę szukać zemsty za krzywdy kobiet. I nikomu tego nie polecam. Ale od czego mamy wyobraźnię. -
ma kilka wad, ale po prostu nie mogę dać jej innej oceny, ponieważ wrażenia, które doświadczyłam podczas czytania były tak silne, że aż się rozchorowałam
-
To nie jest Tokarczuk w szczycie swojej pisarskiej formy.
-
Empusion ist das erste, aber nicht das letzte Buch, das ich von Olga Tokarczuk gelesen habe.
Der literarisch anspruchsvolle und zugleich unterhaltsame Roman, im Jahr 1913 angesiedelt, spiegelt auch die heutige moderne Auseinandersetzung zwischen einer pluralistischen, die Vielfalt akzeptierende und fördernde Haltung und einer Einstellung, die eben dies nicht nur ablehnt, sondern auch verurteilt.
Mythologische Anspielungen und das Spiel mit Motiven aus Thomas Manns Zauberberg eröffnen eine weitere interessante Dimension eines Buches, das gern ein paar hundert Seiten mehr hätte umfassen dürfen. Die tollsten Bücher sind diejenigen, bei denen man traurig ist, wenn man sie beiseite legen muss. -
Opowieść bizarna, historia niebinarna, antymizoginistyczna (cytaty z autentycznych tekstów wielkich mężów naszego kręgu kulturowego). Zdarzenia z „Pensjonatu dla Panów” (nazwa wieloznaczna) są literacką grą z Czarodziejską Górą; to Bildungsroman w nowej, nieheteronormatywnej i nieoczywistej szacie. Tajemniczy narrator zbiorowy; czy czuły? Być może.
Mimo pozornej w powieści nieobecności kobiet, w jej świecie przedstawionym silnie zaznaczona symbolika żeńska, przed której wszechobecnym i przemożnym wpływem nieudolnie broni się zaskorupiały i podszyty niepewnością stereotyp męskości. (Praktycznie wszyscy główni bohaterowie są chorzy. Przypadek? Nie sądzę.)
Niejednoznaczne, wielowymiarowe sylwetki postaci. Ciekawe (trafne) uwagi o polskim charakterze. Historia z miejsca i czasu, których już nie ma, a które ciagle się odtwarzają na nowo — jak pory roku, cykle miesięczne, czy wezbrania wód.