Umorzenie (Chyłka i Zordon, #9) by Remigiusz Mróz


Umorzenie (Chyłka i Zordon, #9)
Title : Umorzenie (Chyłka i Zordon, #9)
Author :
Rating :
ISBN : 8379761839
ISBN-10 : 9788379761838
Language : Polish
Format Type : Paperback
Number of Pages : 448
Publication : First published March 13, 2019

Idealna rodzina. Szczęśliwe małżeństwo, kochająca żona i oddany mąż, dla którego dwójka dzieci jest całym światem. Wydawało się, że nic nie zakłóci idylli, którą cieszyli się Skalscy. Do czasu. Pewnej nocy sąsiedzi słyszą krzyki dochodzące z domu, a kiedy policjanci zjawiają się na miejscu, odnajdują bestialsko zamordowaną matkę i jej dzieci. Jedyny trop wiedzie do głowy rodziny, mimo że mężczyzna nigdy nie podniósł ręki na bliskich.

Dlaczego zabił? Co takiego sprawiło, że z idealnego męża zmienił się w potwora?

Joanna Chyłka ma świadomość, że ze względu na stan zdrowia każda sprawa może okazać się tą ostatnią. Decyduje się bronić oskarżonego, mimo że ten od razu przyznaje się do popełnienia okrutnej zbrodni. Sprawa wydaje się z góry przegrana, gdyby nie jeden istotny fakt – sprawca ma żelazne alibi, które przeczy jego winie. Sam jednak twierdzi, że zostało ono sfabrykowane.


Umorzenie (Chyłka i Zordon, #9) Reviews


  • Karolina

    Nie mam słów, żeby opisać to co dzieje się w mojej głowie, czoło mam czerwone od facepalmów, ciarki żenady nie chcą zejść, jak zwykle cudownie złe.

  • Trzcionka

    Tym razem będzie krótko. W opinii dotyczącej poprzedniej część wspominałam, że autor potrafi całą książkę marudzić bez żadnej akcji. To jest kolejna część w której tak właśnie jest. Nie dzieje się nic prócz pitolenia o tym samym, w tym samym stylu co zawsze.
    Fabuła tym razem to jakieś totalne, maksymalne nieporozumienie. Tak nakręcone i namotane, a do tego tak oderwane od rzeczywistości i pozbawione sensu oraz logiki, że sam autor raczej nie wierzy w to co napisał. Nic się nie trzyma kupy. Do tego perypetie głównych bohaterów, które były tak przewidywalne, że aż boli. Jednym słowem tej części mogło by nie być, a raczej powinno nie być.

    Muszę jednak dodać, że jedno mnie usatysfakcjonowało w tej części. Nie wiem czy Remuś się pogubił czy co, ale wprost zaprzeczył sam sobie. Od początku opisywania postępowań sądowych Remuś podrywał wszystkich do pionu podczas zadawania pytań i jeszcze włączał do tego spacerowanie po sali (naoglądał się amerykańskich filmów..). Takie rzeczy nie mają miejsca w Polsce i nie dodaje to nic do fabuły, wiec po co... ? Ano nie wiadomo po co, bo w tej części autor poderwał do pionu jednego z uczestników procesu jednocześnie wskazując, że tak się nie robi i nie jest to utarta praktyka. Piękne samozaoranie. Tym bardziej, że 20 stron dalej główna bohaterka znów, bez zająknięcia, zadawała pytania na stojąco xD Z tymi "pytaniami" to też dłuższa historia... 99% tego co Remuś nazywa pytaniami nie przeszło by na sali w rzeczywistości. Rozumiem, że trzeba ciągnąć fabułę i ok, ale kilometrowe dyskusje stron ze świadkami to już lekka przesada.. Można to załatwić inaczej, jak chce się, cytując Remusia: "jak najlepiej oddać rzeczywistość".

  • Gosia

    Uwaga uwaga, Mróz wrócił na ziemie, powtarzam, Mróz wrócił na ziemie.

    Pewnie, Chyłka nadal sypie porównaniami - ciekawostkami, ale to ona i w przeciwieństwie do innych bohaterów książek Mroza ma prawo, pojawia się bohaterka z jednej z gorszych książek, ale tym razem jako tako sobie radzi w tej fabule... Oczywiście, Moda na sukces nadal w formie, ale, aleee. Nie jest tak tragicznie jak było przy ostatnich paru pozycjach. Jest nadzieja?

  • Aellirenn Czyta

    Ostatnio zastanawiałam się dlaczego ja w ogóle lubię Chyłkę. Prawda jest taka, że Chyłka jest kwintesencją tego, czego w książkach nie lubię. Jest postacią przerysowaną, irytującą, niekiedy upierdliwą i przytrafia jej się absolutnie wszystko. Koniec końców doszłam do wniosku, że ją lubię, bo Mróz nie udaje, że ona taka wcale nie jest i wręcz z premedytacją przerysowuje ją z tomu na tom coraz bardziej. I ja to kupuję. I mnie to bawi. I ja to lubię czytać. #Chyłkajestspoko Dlatego Umorzenie ląduje u mnie na liście jak poprzednie tomy - wysoko. Tym bardziej, że wystąpiło tu nawiązanie do... ee jednak nie powiem. :P Przeczytajcie sami.

    Ps. Na koniec tak dla smaczku cytat: „- Zresztą z ludzi plus size nigdy sobie nie dworuję - ciągnęła. - Po pierwsze dlatego, że są przebiegli. Znaleźli sposób na zmaksymalizowanie swoich szans w grze w butelkę.” ;)

  • przygodaliteracka

    2.75
    chyłka jest niezwykle irytująca...
    sama historia mnie do końca nie porwała

  • Miku

    Po "spektakularnym" włażeniu na Annapurnę przez Chyłkę, które sprawiło, że od końcówki 2022 roku nie sięgnęłam po nic z twórczości Mroza (poziom odklejenia był mocny, gwarantuję) - wracam. Ile tomów wytrzymam, zobaczymy.

    Pisząc dwa słowa pod "Kontratypem" wyraziłam nadzieję, że w "Umorzeniu" Chyłka poleci na Marsa. Marsa może i nie było, ale ten statek kosmiczny spadł na ziemię. Jednak ruszajmy z tematem - Chyłka angażuje się w kolejną sprawę. Tym razem chce bronić mężczyznę, który prawdopodobnie zamordował żonę oraz dzieci. Pojawiają się pewne punkty, gdzie występuje niezgodność:
    - oskarżony zostaje mężczyzna, który ma dobrą opinię wzorowego męża i cudownego ojca,
    - mężczyzna przyznaje się do winy, ale pojawia się solidne alibi,
    - a kiedy już pojawia się to alibi to mężczyzna twierdzi, że jest fałszywe.

    Problem z tą książką w zasadzie jest jeden, ale za to najpoważniejszy - tutaj nic się nie dzieje. Ten tom jest tak przegadany, bez akcji, skupiony przede wszystkim na prywatnych rozterkach Zordona i Chyłki, a cała sprawa związana z podejrzanym jest sprowadzana do bezowocnych rozmów w zakładzie karnym. To jak zachowuje się Chyłka w stosunku do siebie samej jak również do Zordona zostawia wiele do życzenia. On nic nie wie co się z nią dzieje, on tego nie rozumie, próbuje jakoś do niej dojść. Ona bez przerwy na niego warczy, przyciąga go i odtrąca jak zabawkę, w zależności jaki ma humor, a na koniec opowiada takie smuty, że nic tylko do trumny się położyć oraz poprosić, żeby zamknęli wieko. Zordon w tym tomie to worek treningowy na wszelkie frustracje Chyłki i najlepsze jest w tym wszystkim to, że choćby nie wiadomo co ona mu powiedziała to on nic jej nie powie (w domyśle, bo tak bardzo ją kocha). Zero jakiegoś postawienia się, powiedzenia stop, nie traktuj mnie tak, nie mów tak do mnie, skończ tak robić, szacunku trochę. Medal za bycie popychadłem z miną smutnego szczeniaczka można już mu śmiało przyznać. Późniejsze wyjaśnienie zachowania Chyłki nie usprawiedliwia wszystkiego, bo ona zawsze jeździła po Zordonie. Jeśli chodzi o poziom odklejenia od rzeczywistości to tutaj faktycznie jest lepiej - przynajmniej nie czytamy o wyprawie gdzie inna musi zabić, żeby przeżyć, a Chyłka paląc nałogowo, pijąc na okrągło, po poronieniu i z wykańczającą chorobą włazi sobie ot tak na kilka tysięcy metrów. Jednak nadal nie jest to dobry tom, bo jest on po prostu nudny i pełen smętów, które nic nie wnoszą. Zamiast skupić się na sprawie i ją zrobić atrakcyjną to odgrzewamy kotlet z pewnym bohaterem, inny płaczka w kącie, a ta zgrywa chojraka.

    Cóż. Cóż.. Zobaczymy co będzie w następnym tomie.

  • Kasia Antonsen

    Tak bardzo mi już wszystko jedno, co się dzieje w tej serii.
    Do tego stopnia, że nawet nie zauważyłam plot-twistu, dopiero czytając recenzje dowiedziałam się, że podobno był. Nadal nie wiem gdzie.
    Takie to wszystko miałkie i bez sensu, a do tego jeszcze z irytującym babiszczem w roli głównej.
    Nie wiem, czy to seria się zepsuła, czy to ja z niej wyrosłam, ale tak czy inaczej, trochę żal.

  • natala

    2,5 ale to tylko za dwie ostatnie strony, bo reszta ughhh jak nie chyłka? zbyt duże skupienie się na relacjach bohaterów i na ich problemach i rozumiem, że to ważne od kilku książek, ale gdzie ta prawnicza akcja? gdzie wyjaśnienie jak chyłka na to wpada i dlaczego? słaba cześć i im dalej w serie tym gorzej

  • jezynucha

    ZAJEBISTE TO BYŁO

  • alicja☕️

    4,5/5

    To chyba najsmutniejsza część… Nie ukrywam- cała końcówka przepłakana…

  • Maja

    1,75 Obok „Immunitetu” najgorsza cześć

  • Johnson

    W 2001 roku wyszedł film rewolucyjny pod każdym względem. Nic takiego wcześniej nie było. Piękne samochody, piękne kobiety, trudne historie, i ten niesamowity ryk silników lśniących od kolorowych winyli, sportowych samochodów, lub takich przerobionych, tuningowanych zwykłych modeli. To co działo się później przerosło wszelkie oczekiwania, rosnąca popularność tuningów samochodowych, gry komputerowe w tematyce nielegalnych wyścigów, szał, krzyk i pisk. Mowa oczywiście o legendarnym „Szybcy i Wściekli” (Fast&Furious) Dwa lata później, na kanwie sukcesu wydano nową część. Również niesamowity sukces. Potem również nie odstające tematyką, choć nieco zmienione konwencją Tokyo Drift. Potem było już tylko gorzej. Strzelaniny pościgi, wojny gangów, aż z wyścigów i problemów życiowych zrobiło się kino akcji galopujące przez łąki niezmierzonej głupoty, nieprawdopodobnych zdarzeń, zaprzeczeń prawom fizyki i jakiejkolwiek, nawet „sensacyjnej” logiki. Zdaje się, że wciąż wychodzą nowe części, a z pierwowzorem z 2001 roku wspólny jest już tylko tytuł. Albo jego część.

    Chyłkowe przygody, na 9 już tomie to mniej więcej tak jak 9 część Szybkich i Wściekłych. Na początku coś nowego, coś niesamowicie dobrego, „fajnego”, świeżego i - nie sposób było się oderwać od Chyłkowo-Zordonowych przygód. Oh! Jakiż byłem zachwycony. I kilka tomów dalej również, choć już słabiej, zachwyt ustępował rozpaczy, rozpacz smutkowi – aż dotarliśmy do rezygnacji i niemalże zobojętnienia. I oczy otwierane coraz szerzej – ale nie z zachwytu. Już przy Kontratypie się żegnaliśmy Panie Mrozie, a jednak szansa dana Xn raz została zmarnowana. Ale, po nieco przydługim wstępie tej nieco emocjonalnej opinii: Do Brzegu!

    1. Obojętna na słuszność/niesłuszność oskarżenia Joanna zawsze trzymała się żelaznej zasady bycia Adwokatem – nie interesowało jej to czy oskarżony, jej klient, był winny czy nie. Nie miało to najmniejszego znaczenia. Ma być wybrioniony z sukcesem. Jakież zaskoczenie! Niestety nie ostatnie w tym tomie – Chyłka nadziera wręcz histerycznie "niewinny niewinny", będę bronić niewinnego. Whatthe?

    2. Product placement już nawet nie jest ukryty, taki powiedzmy „mimochodem”. Z subtelnością właściwą serialom rodzimych telewizji Chyłkowa siostra zaparza Kordianowi kawę rodzaju, smaku i marki jednej ze znanych sieciówek. Pracujemy na nową naklejkę partnerów na okładce?

    3. Zachowanie Chyłki względem Kordiana przechodzi ludzkie pojęcie. Nawet (!), powtarzam nawet (!) jeśli jakimś cudem Chyłka mając taki twardy, silny, stalowy wręcz k*rewski charakter gustowała w mężczyznach słabych, nijakich, nieporadnych i pi**owatych jak Kordian (co też jest dziwne, skoro byli u niej kochankami mężczyźni sukcesu, lub inni charakterni) – jak on może wytrzymywać numery odstawiane przeciwko niemu? Ja rozumiem miłość, uwielbienie, hormony itd. Ale każdy ma swój limit. Na koniec dnia idziesz spać patrząc sobie pod powieki, wypadałoby mieć trochę szacunku do siebie. Pomijając fakt, że się Oryjski rozgadał lekko w tym tomie, choć jako prawnik jest bezużyteczny, (tak jakby to jego a nie Chyłkę ktoś chciał wyrzucić z kancelarii) to jest już całkowicie, bezgranicznie popychadłem do bicia i wyzywania. Jakąś tam pisał autor podobno książkęo przemocy w rodzinie. No to tu jest doskonały materiał na kontynuację.
    I to walenie go w łeb Photoshopem, żeby uwierzył w „rzeczy” bo ona go chce go chronić. Nikt tak nie robi! Nikt! Skoro się tak kochają, to po co pół książki Chyłka knuje przeciw Oryńskiemu, żeby łyknął bzdury i się od*ierdolił. No cóż za wspaniały rys fabularny.

    4. Oddać jednak trzeba sprawiedliwie, że na stronie mniej więcej 80 uniosłem brew na nagłym zwrocie akcji, niemalże twiście fabularnym godnym wstrzymania oddechu! I koniec.

    5. Fabularnie – czy w telewizji kilka miesięcy temu nie leciały Demony Wojny wg Goi Pasikowskiego? To już mamy inspirację, z której czerpał autor. Ba��kany, zbrodnie, tuszowanie,
    i oczywiście Najjaśniejszy Mazowiecki z wychwalaniem jego zasług, co najmniej dwa razu w książce. Oczywiście o jego wspaniałości wspomina także, a jakże, Joanna-Wikipedia/Internet w głowie/baza cytatów-Chyłka. Znalazło się nawet miejsce dla niesłusznie skazanego Tomasza Komendy.

    6. Oczywiście, udziela się komercjalizacja skrajna naszemu Naczelnemu Stenotypiście Rzeczpospolitej. Naklejka tvnu na okładce zobowiązuje, więc równie subtelnie jak kawa z sieciówki, w fabułę wplecione zostały opisy kilku programów tvnowskich, w których Chyłka ponoć uczestniczyła. Przegląd ramówki. I tylko tvn. Śmieszne to jest mniej więcej tak jak Szymon Majewski. Czyli nie jest.

    7. Wracając do najwyraźniej nafetrowanej amfetaminą chorej na Schizofrenię Chyłki, która rządzona wyłącznie chaosem i lataniem bez ładu i składu przez całą fabułę - Ona ma w tym tomie koleżankę! Nie klienta, nie osobę do instrumentalnego potraktowania do własnych celów, ale koleżankę. Wpleciona w fabułę postać z innej książki Stenotypisty jest najbliższą przyjaciółką Joanny, dla której Joanna jest miła. Miło, ale to nie w jej stylu.

    8. Wreszcie! Dotarłem do momentu fabularnego, w którym Nasz Naczelny Stenotypista, bo już nawet nie autor, powinien honorowo zawiesić na haku swój tytuł doktora nauk prawnych. Wspominana przeze mnie przy okazji nieudolnych Frostowych przygód tegoż autora poprawność polityczna, zgodna już polityką firmującej telewizji i podobnych środowisk – wystrzeliła poza skalę i granice jakiejkolwiek tolerancji.

    NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO w polskim wymiarze sprawiedliwości jak SĘDZINI. To nie jest szowinizm, to nie jest brak tolerancji, to nie jest brak szacunku wobec kobiet. Po prostu NIE MA. Jak można bez sensu gwałcić polskie procedur karne i język polski w tzw. kryminale prawniczym? Kiedy już oko mi pękło podczas lektury, mówię: dobra! Nie ma złego, jeszcze jest drugie. A tu nagle, znienacka! BUM! Sędzi(ini)a zwraca się do Chyłki - Pani mecenasko! Cios tak wyprowadzony, że nie byłem na to przygotowany, leżę, oczy krwawią, błagam o litość klepiąc w matę. Ale Pan Składacz Liter, nie zna litości i wprowadza cios kończący – Proszę się zwracać do tej Pani ŚWIADKINI. Niczym w popularnej grze komputerowej bijatyki Mortal Kobat: FATALITY. Nad martwym czytelniczym umysłem unosi się już tylko pogłos „obrończyni”…

    Tak zabija się serię. Bezczelnym product placementem i próbą uszczęśliwienia wszystkich poprawnych. Zbytnią komercjalizacją. Tak zabija się ambitne w zamierzeniu czytelnictwo. Jakby ciekawiło Was czy składacz liter będzie miał tyle w sobie instynktu i ogarnie, że 9, no niech będzie 10 tomów degrengolady to styk, to niech nie robi sobie nadziei. W mowie końcowej posłowia – jest informacja, że przecież Lee Child wydał ostatnio 23 tom Jacka Reachera… Więc kierunek i „rozmach” Remigiusza Mroza nie jest już tajemnicą 😊

    Skoro tak filmowo zacząłem, to i skończyć sobie tak pozwolę, choć nie bez smutku.

    „Who's Zed? Zed's dead baby, Zed's dead.”

    *dwie gwiazdki, bo nie było lotu na księżyc.

  • Zuza

    Ale słaba ta część ;(

  • franek_reads

    Nie jest już żadną tajemnicą, że seria Remigiusza, w której główną rolę odgrywa mecenas - Joanna Chyłka jest zdecydowanie moją ulubioną serią tego autora, wobec której jestem dość nieobiektywny, a każdy kolejny przeczytany tom pozostawia po sobie książkowego kaca i niecierpliwe wyczekiwanie na kolejną premierę owej serii. Jak było tym razem?

    To już 9 część przygód Chyłki i Zordona, a ja ciągle odczuwam w czasie lektury taki sam poziom ekscytacji i nadmiernych emocji, jak w poprzednich epizodach. Chyłka pomimo dość nieciekawej pozycji życiowej, w ktorej się znalazła, pozostaje ironiczna, a jej cięty jezyk i trafne riposty są kolejny już raz idealnie dopasowane i trafione.

    Bardzo podobał mi się zabieg wprowadzenia do tego tomu Tessy, czyli głównej bohaterki "Hashtagu" (notabene bardzo Wam polecam!), która z pewnością dodała kolorytu i urozmaiciła całą fabułę. Zresztą uwielbiam, kiedy bohaterowie z innych książek Mroza spotykają się ze sobą i tworzą jedne Universum.

    Jedyny problem miałem z główną zagadką i motywem "kryminalnym" w tej powieści, gdyż znowu ociera się to wszystko o mniejszy lub większy absurd wydarzeń, które w normalnym życiu nie miałyby raczej racji bytu. Co nie zmienia oczywiście faktu, iż "Umorzenie" podtrzymuje poziom poprzednich części, a zakończenie znowu spowodowało, iż czekam z wielką niecierpliwością na jesień!!

  • Martyna Piotrowska

    Sorry, Remigiusz. Najgorsza część do tej pory, Chylka TRAGICZNIE irytująca, sprawa niemalże nieporuszana.
    Czy ktoś mnie oświeci, czy następne części tez będą takie słabe?

  • NerwSlowa

    Jeżeli ktoś czyta moje recenzje nieco dłużej, wie, że ja z większością krytyki dzieł Mroza się zgadzam. Te powieści składają się głównie z dialogów, mają czasem dość odjechane zwroty akcji, mnóstwo ciekawostek znikąd, w ogóle nijak niewiążących się z fabułą, "główne" tematy są wspomniane właściwie tylko mimochodem, bohaterzy często zachowują się nielogicznie, zamiast po prostu ze sobą porozmawiać, plus zdarzają się niby zamierzone błędy, których żaden student prawa od III roku wzwyż nie może z czystym sumieniem popełnić (niby zamierzone, ale to tak bardzo razi, gdy ktoś w ogóle próbuje wspomnieć o "pozwanym" w postępowaniu karnym, w którym oczywiście występuje "oskarżony").

    Jednocześnie muszę jednak przyznać, że tak bardzo miło jest przeczytać coś lekkiego, niestresującego, wciągającego, co ma posmak prawniczy (tak, cały mój kierunek czyta Mroza na nudnych wykładach), zarwać z książką część nocy, a potem kląć na autora, że jak on mógł zrobić takie zakończenie. I owszem, kiedy zobaczyłam na swoim e-czytniku, że do końca zostało mi 40 stron (czyli ok. 25 normalnych), to zamiast wracać do domu, usiadłam na ławeczce na przystanku, żeby jak najszybciej dowiedzieć się, co dalej. Nie żałuję. Jeśli lubicie Chyłkę, to śmiało czytajcie ten tom, jeśli jeszcze jakimś cudem jej nie znacie, spróbujcie, czy to dla Was. A dla mnie to chyba już zawsze będzie taka feel-good seria na oderwanie się.

  • madi♫

    super pomysł na sprawe ale rozwiazanie-bez komentarza

  • fela

    absurd!!!!!!!!! remek cos ty nagotował w tym garze

  • Ver

    The theme of the book becomes repetitive. The client, who has something to hide and doesn't want to cooperate is a standard. Chylka keeping secrets from Zordon, another constant. What is different, that for the first time I liked the ending in the series. Everything was pointing into this direction and I could believe it all had connection with one another. As usual, there was a preludium to another beginning of something else which will be continued in the next book.

  • ayinka

    im in my own world

  • Parę słów o książkach

    Im dalej w las, tym większe poczucie, że bohaterowie są nieśmiertelni i niezwyciężeni. Zaczyna mnie to męczyć, ale i tak będę czytać dalej...

  • Emilson

    CO TU SIE DZIEJE??!?!?!

  • Misiadżdżdżownica

    Kurde chyłka poprostu mu wytłumacz...

  • Wiktoria

    Jednym słowem - autodestrukcja.
    Dawno nie przeżyłam takiego emocjonalnego załamania, zawirowania, zapaści. Dawno żadne słowa nie trafiły do mnie tak dobitnie, boleśnie, w sposób taki, że serce rozrywa się na kawałki. Jak widać - wcale nie trzeba romansu, aby tego doświadczyć. Wystarczy Chyłka i Zordon. Scena w pubie, stół bilardowy, czerwona tabliczka 'no pasarán' - to był pierwszy cios. A później przyszła scena w biurze, po której rzuci... odłożyłam książkę. Nie na długo. Nie mogłam tak tego zostawić. Ale czytanie bolało. "Chyłka, ogarnij się!!" było komentarzem dnia.

    " - Ostatecznie każde, nawet najszczęśliwsze małżeństwo kończy tak samo.
    - To znaczy?
    - Patrzeniem, jak umiera druga osoba.
    - Cóż...
    - Skoro więc wiem, jaki jest finał, czego mam się bać? Że mi się sprzykrzy życie z tobą? W takim wypadku po prostu się pożegnamy.
    Mówiła głosem tak wyzutym z uczuć, że zabolało niemal fizycznie."

    Pluję sobie w brodę, że do tej pory nie przeczytałam "Hashtagu". Leży na półce od roku, aż tu nagle przychodzi "Umorzenie", a wraz z nim Tesa. Mam wrażenie, że znam już połowę jej historii. Z drugiej strony - gdybym wcześniej znała tę miłośniczkę kokosowych deserów, byłoby to miłym akcentem tego pokręconego tomu. Cóż, nauka z tego taka, żeby czytać książki Mroza w kolejności takiej, w jakiej są wydawane 🤷

    " - I gdzie to, kurwa, sombrero?
    - Nie wiem, podła cholero. (...)
    - Czy ty właśnie próbujesz wciągnąć mnie w jakąś rap grę?
    - Zapytaj o to w punkcie ksero, mała sknero.
    - Zordon...
    - Przepraszam, hetero.
    - Błagam cię. Starczy żenujących rymów - mruknęła, masując skroń. - Głowa mnie od nich boli.
    - Boli cię raczej od tequili i...
    - Nie wygaduj bzdur - ucięła. - I nie złorzecz na tequilę, stara ściero."

    Finalnie, skończyłam czytać w ciągu jednego dnia, co rzadko się zdarza. I wiecie, mam problem z oceną. Do tej pory to właśnie ten tom przeżyłam najbardziej. I pomimo tak sprzecznych emocji, jakie mi towarzyszyły, jest to jeden z lepszych tomów, jak dla mnie. Paradoksalnie.
    Piszę ten post dosłownie przed sięgnięciem po "Wyrok" i aż boję się pomyśleć, co tam się wydarzy... Zwłaszcza, że pojawi się Langer ... 💛

  • Kain

    Chyłka oczywiście wie lepiej. Ale potem jednak nie. Po tym całym pierniczeniu Joanny jak to musi się odsunąć od Kordiana, miałem nadzieję, że seria się już skończy. Jednak się nie skończy...ale może się skończy....ale może jednak nie... bo po tym jak twarda Chyłka zmienia jednak postanowienia, przy których się upiera całą książkę, autor jak zwykle dowala postaciom. No i jeszcze Langer na dokładkę...
    Kończ waść...
    Zawyżone 2 gwiazdki z przyzwyczajenia do postaci.

  • Magdalena

    Dla mnie to najsłabsza część - po Annapurnie, która była najlepszą - ta nie robi żadnego wrażenia 😒 przeczytałam wcześniej Hasztag, który mi się wyjątkowo nie podobał - może dlatego Umorzenie uznaję za najsłabszą część Chyłki ..

  • zmanierowanie

    Cała seria Mroza o Chyłce jest tak wyładowana absurdem, dziwnymi porównaniami i zwrotami akcji z kapelusza, że stanowi mój największy guilty pleasure ostatnich lat

  • Marcelina Szulc

    Z Chyłką jest tak, że są tomy lepsze i gorsze. Ten konkretny - będący już 9 częścią serii umieściłabym gdzieś pośrodku. Nie był najgorszy z tych, które przeczytałam, ale były takie, które podobały mi się bardziej. W ,,Umorzeniu'' mam wrażenie, że fabuła była zbyt przegadana, więcej dowiedziałam się z dialogów bohaterów, niż miałam możliwość sama zobaczyć, a szkoda, bo plot twist z Paderbornem miał ogromny potencjał.
    W końcu doczekałam się wyznania miłości Chyłki! 9 tomów musiałam wykazywać się cierpliwością... Jednocześnie cała relacja Joanny i Kordiana w tej części mnie irytowała. Rozumiem motywy kierujące Chyłką, ale czy ta para w końcu może być razem? W spokoju? Bez dramatycznych rozstań?
    Konkludując, cokolwiek by się nie działo ja i tak Chyłkę z Zordonem kocham i choć wiem, że tomów jest jeszcze wiele, to liczę na kolejne XD