Kasacja (Chyłka i Zordon, #1) by Remigiusz Mróz


Kasacja (Chyłka i Zordon, #1)
Title : Kasacja (Chyłka i Zordon, #1)
Author :
Rating :
ISBN : 8379762479
ISBN-10 : 9788379762477
Language : Polish
Format Type : Paperback
Number of Pages : 496
Publication : First published February 18, 2015
Awards : Nagroda Wielkiego Kalibru Nagroda Czytelników (2016)

Manipulacje, intrygi i bezwzględny, ale też fascynujący prawniczy świat...

Syn biznesmena zostaje oskarżony o zabicie dwóch osób. Sprawa wydaje się oczywista. Potencjalny winowajca spędza bowiem 10 dni zamknięty w swoim mieszkaniu w towarzystwie ciał zamordowanych osób.

Sprawę prowadzi Joanna Chyłka, pracująca dla bezwzględnej, warszawskiej korporacji. Nieprzebierająca w środkach prawniczka, która zrobi wszystko, by odnieść zwycięstwo w batalii sądowej. Pomaga jej młody, zafascynowany przełożoną, aplikant Kordian Oryński. Czy jednak wspólnie zdołają doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału?

Tymczasem ich klient zdaje się prowadzić własną grę, której reguły zna tylko on sam. Nie przyznaje się do winy, ale też nie zaprzecza, że jest mordercą.

Dwoje prawników zostaje wciągniętych w wir manipulacji, który sięga dalej, niż mogliby przypuszczać.


Kasacja (Chyłka i Zordon, #1) Reviews


  • Krystian

    Kompletna porażka. Nie znajdziemy w "Kasacji" ani wymyślonej sensownie (i logicznie) intrygi, ani dobrze poprowadzonej fabuły, nie mówiąc o napędzającej to wszystko akcji i trzymających za serce (jak w każdym rasowym thrillerze) zwrotach akcji; wreszcie całkowicie brakuje tutaj prawidłowo odwzorowanych realiów środowisk oraz lokalizacji, w jakich się rozgrywa cała ta kompletnie w gruncie rzeczy niewiarygodna historia.

    Mało? Dokładnie wszystkie postacie są papierowe, bez żadnego pogłębionego rysu osobowościowego, jakby wymyślane naprędce i rozrysowane na kartce papieru, gdzie autor każdemu daje trzy/cztery osobowościowe cechy, wyróżniające je od innych postaci, a potem powtarza (wręcz do urzygu) ich ekscentryczne zachowania czy dystynktywne przywary. Zresztą co tak szczególnego jest w jedzeniu wyłącznie czerwonego mięsa przez jedną z protagonistek czy czytaniu książek Cormaca McCarthy przez jakiegoś nerda, że autor musi o tym bez przerwy przypominać? Przyznać mogę, że mecenas Chyłka bywa nawet zabawna i w swojej wulgarności sympatyczna - tyle, że co drugi jej dialog jest sztuczny jak zęby mojej babki, a cała postać zerżnięta z cynicznego Harvey Spectera z "The Suits". No może wymieszanego z innym partnerem nowojorskiej kancelarii jakim jest Louis Litt. Jak wiadomo powszechnie, każda kopia nie umywa się do oryginału, a polski stołeczny świat adwokacki to nie manhattańskie realia z serialu kanału USA Network. Próba wpasowania tej całej kompletnie wydumanej historii w ramy thrillera prawniczego zakrawa w zasadzie na śmieszność, bo jako prawnik czułem wyłącznie czyste zażenowanie licznymi twistami fabularnymi, szczególnie tym twistem kardynalnym (dotyczy on kasacji w procesie karnym, ale jest wyjątkowo głupi i sprowadzający renomowaną warszawską kancelarię do grona kompletnych matołów. By dostrzec jego oderwanie od realiów i wspomnianą głupotę, proponuję wyobrazić sobie renomowaną klinikę chirurgiczną w której lekarze nie znają anatomii).
    Niemniej ponieważ to twist, jak rzekłem kardynalny, a więc najważniejszy w całej książce, poprzestanę na tym porównaniu, nie chcąc spoilerować.

    Nie broni się wreszcie w żaden sposób pióro autora, które może jest i lekkie, ale jednocześnie młodzieńczo słabe i pełne warsztatowych braków. Choć Remigiusz Mróz chciałby nadać tej historii jakiegoś ciężaru, to nie bardzo to potrafi, emocji tu jak na rybach. Przez bite 500 stron mamy do czynienia z powieścią płaską jak naleśnik, w dodatku autor co i rusz ma problem z wpadaniem w ton tzw. stylu licealnego, przez co nawet dialogi sprawiają wrażenie infantylnych i pretensjonalnych. Nie ustrzegł się też opolski twórca fabularnych mielizn, co pozwala postawić tezę, że książka nic by nie straciła, gdyby była jakieś 200 stron szczuplejsza. Lepsi warsztatowo literaci mogą sprawnym piórem pewne mielizny fabularne zwyczajnie ukrywać przed czytelnikiem. Tu tej umiejętności w żadnym calu nie uświadczymy.

    Skoro mamy mieć do czynienia z thrillerem prawniczym i "polskim Grishamem" to pominąć nade wszystko nie sposób błędów stricte merytorycznych odnoszących się do materii prawa. Dlatego twórca mógłby sprawdzić, że w postępowaniu kasacyjnym nie prowadzi się postępowania dowodowego, albo że świadek w sądzie nie może patrzeć na publiczność w czasie składania zeznań, gdyż w polskim sądzie stoi do niej tyłem, a przodem do sędziego. Wreszcie, każdy praktykujący prawnik zdaje sobie sprawę z czegoś takiego jak terminy na wnoszenie pism procesowych, a także zna zasady ich ewentualnego przywracania. Dalej idąc: podejrzany w postępowaniu karnym nie składa zeznań, tylko składa wyjaśnienia. Zaś adwokaci generalnie nie prowadzą śledztw w sprawie winy swojego klienta, to należy do zadań prokuratury i policji (ewentualnie można sobie zatrudnić prywatnego detektywa), wszak mamy coś takiego jak domniemanie niewinności. I to na aktach sprawy buduje się ewentualną linię obrony. To są przy bardzo poważnych wadach konstrukcyjnych i warsztatowych tej książki w sumie drobiazgi, niemniej świadczące o niechlujstwie autora w weryfikowaniu realiów i pójściu na skróty. Polecałbym autorowi, żeby zobaczył jak sprawnie żongluje prawniczymi realiami i prawniczą terminologią, pisarz i były włoski prokurator G. Carofiglio, który wykreował znakomitą postać mecenasa Guido Guerrieriego poruszającego się z gracją po sądowych labiryntach włoskiego miasta Bari. W tych książkach, aż czuć znawstwo jurydycznego rzemiosła i kolejnych prawniczych środowisk: sędziów, prokuratorów i adwokatów.

    Mroza sobie (póki co, bo to młody twórca) odpuszczam.

    PS. Lepiej napisać rocznie jedną solidną powieść, niż 5-6 po łebkach. Jak nazywamy taką radosną twórczość? Grafomania.

  • Rafał

    Remigiusz Mróz nie umie. Tak brzmiałaby ta recenzja, gdyby z jakiegoś powodu nie mogła przekroczyć czterech słów. No niestety. Nie umie pisać po polsku, nie umie tworzyć postaci, nie umie konstruować dialogów, nie umie budować humoru, nie umie prowadzić fabuły, nie umie kontrolować napięcia. Cóż z tego, że koniec końców okazuje się, że powieść miała fajny pomysł? Niezła końcówka (choć też z kolei zbyt nagła i pośpieszna, jakby znienacka stron zabrakło - co tym bardziej zabawne, że najpierw przez 85% książki ciągnęło to się jak flaki z olejem) to też trochę oszustwo, bo zamykamy "Kasację" z poczuciem, że to całkiem niezłe czytadełko, zapominając o tym wszystkim, co było wcześniej.

    A wcześniej są kartonowe postaci bez wyrazu, albo fajne na siłę, albo absolutnie nijakie. Są drewniane dialogi, w których ta sama informacja i ten sam greps powtarza się x razy, a każdy żart jest udosłowniony i dociśnięty kolanem, jakby autor miał bardzo małą wiarę w poczucie humoru czytelnika. Jest brak akcji i są prawnicze zawiłości - w kryminale prawniczym oczywiście konieczne, ale cała sztuka polega na tym, żeby czytelnika tym prawem zaintrygować, a nie zanudzić. Jest bezrefleksyjny seksizm z podkreśleniem każdej pary cycków i każdego tyłka (obowiązkowo w obcisłym stroju). Jest wreszcie brak panowania nad językiem ("powietrze w pomieszczeniu zdawało się elektryzować, odkąd tylko przekroczył próg") i tona kalk z angielskiego nieistniejących w rzeczywistej polszczyźnie ("Bóg wie, że...", "Kormak, ze wszystkich ludzi!").

    To był moja pierwsza i raczej ostatnia powieść autora. Ostatecznie wyratowała się na dwie gwiazdki dzięki końcówce, która wyjawia niezły pomysł - ale pomysł to nie wszystko, trzeba jeszcze umieć przekuć go w kilkaset stron tekstu. Naprawdę szkoda czasu na takie książki i szkoda popularności Mroza, który trzaska te dzieła jedno za drugim. Istnieje lepsza literatura pociągowa.

  • Ania (mrs.klimas_reads)

    Na początku było tak:



    Później:



    I kiedy już myślałam, że wszystko jest jasne, szanowny Pan Mróz serwuje taki obrót akcji, iż..



    W życiu nie spodziewałabym się, że ta książka trafi na półkę z moimi ulubionymi pozycjami! A tu proszę!

    Prawniczy świat pokazany dokładnie takim jaki jest, bez owijania w bawełnę (przy czym nieźle się uśmiałam, bo znam to z autopsji). Nie chcę spoilować, ale główny motyw morderstwa... wszystko tak dopracowane, że nie mam słów.

    I oczywiście duet, który już kocham z całego serca - Chyłka & Oryński! Relacja między nimi i te bezbłędne dialogi, riposty Chyłki ... Uwielbiam!

    Polecam! Polecam! Polecam!

  • Dominika

    Nie dziwię się, że Mróz produkuje tyle książek skoro pomysły bierze z już istniejących, popularnych produkcji. Produkuje, bo o pisaniu tutaj nie ma mowy.

    Jestem w stanie zrozumieć, że żarty o czarnoskórych bawią ten rasistowski naród, ale żarty o Auschwitz?? Poważnie?

    PS miałam dać tej książce dwie gwiazdki, ale kiedy dotarłam do momentu, kiedy Chyłka orientuje się, że oskarżony przekazywał jej informacje mrugając alfabetem Morsa, to coś we mnie umarło. A potem XD potem już było coraz gorzej

  • Olga Kowalska (WielkiBuk)

    Remigiusz Mróz szaleje w swoim żywiole! Pędząca akcja, doskonale skrojeni bohaterowie i historia, która trzyma w napięciu do ostatniej strony. Świetnie napisany thriller sądowo-prawniczy.

  • Kulturalnie z Anią

    Książka,która przywróciła mi wiarę w polskich pisarzy 👏🏻 To było tak dobre,że musicie uwierzyć na słowo osobie,która nie lubi thrillerów,kryminałów,a o prawniczych to już nie wspomnę 🙃
    +Bohaterowie to największy plus tej powieści !
    Od pierwszych stron utożsamiam się z Chyłką,która kocha słuchać Ironsów i nie uznaje pitu pitu w muzyce,lubi szybką jazdę za swoim własnym kółkiem i woli zjeść porządną pizzę,a nie jakieś sałateczki ❤😂
    +Zordon to jej przeciwieństwo,lecz jak dobrze razem się uzupełniają na kartach tej powieści,jak i we wspólnej pracy.
    +Styl,język-wszystko pod względem kompozycji,dialogów,specjalistycznej terminologii jest bardzo przystępne ! Nie macie się więc czego obawiać,że nie zrozumiecie sensu całej sprawy zabójstwa,o którym pisze autor.
    +Kto zna lepiej Wawę niż ja, ten na pewno się uśmiechnie nie raz 😀
    +Przez książkę się płynie i nie ma mowy o przestojach,nudnych momentach,które przy tak trudnym temacie mogły wystąpić.
    +Rozwój sprawy sądowej pokazany w płynny,realistyczny sposób.
    +Zakończenie świetne,słodko-gorzkie,raczej trudne do przewidzenia.
    Czytajcie i dajcie mi znać,czy ciocia Ania dobrze poleciła 🤗

  • Kinga (Imbirowa o książkach)

    Pam, pam, pam. To nie będzie aż tak poważna opinia jak zwykle :D

    Czy miałam zbyt wysokie wymagania dotyczące „Kasacji”? Myślę, że jest to niestety możliwe. Z drugiej strony wcale nie jestem tego taka pewna.

    Było to moje dziewiąte spotkanie z twórczością Remigiusza Mroza i niestety nie zaliczam go tych do udanych. Nie było tak źle jak w przypadku „Behawiorysty”, ale nie było też tak dobrze jak w przypadku „Świtu, który nie nadejdzie”. Było po prostu okej. Okej, ale bez szału. "Kasacja" to bowiem książka wciągająca, ale nie w pełni mnie zadowalająca.

    Zacznę od tego, co przypadło mi do gustu. Przed rozpoczęciem lektury, większość osób przestrzegała mnie przed ciężkim, prawniczym językiem. Pomimo nieznajomości tego świata, nie odniosłam takiego wrażenia. Wręcz przeciwnie, język oceniam na plus. Moim zdaniem, autor wyjaśnił wszystko dość przystępnie, nie przynudzał, a do tego umiejętnie posłużył się samą kasacją. Nie znam tej tematyki, więc jeśli pojawiły się jakieś błędy merytoryczne, to nie byłam w stanie ich uchwycić. Cały wykreowany świat, zarówno kancelarii, jak i polskiego więziennictwa, to coś co polubiłam w tej książce. Do tego te wszystkie odniesienia do życia codziennego, jak oglądane w telewizji programy, znane firmy, lecąca muzyka, czy elementy z planu miasta Warszawy. To wszystko dodało realności i nowoczesności. To wszystko uczyniło tę książkę łatwą w odbiorze pomimo podejmowanej tematyki.

    Na uwagę zasługują także zaskakujące powiązania pomiędzy bohaterami. Wyjaśnienie pewnych wątków zbiło mnie z tropu, ale nie było też w pełni satysfakcjonujące. Spodziewałam się czegoś innego. Zabrakło mi trochę napięcia i utrzymania odpowiedniego tempa akcji. Działo się dużo, a na koniec jakby nagle zabrakło autorowi kartek i wszystko zostało wyjaśnione ot tak.

    Przekręcanie ksywki Kordiana ciągle mnie bawiło. No i jeden jedyny tekst głównej bohaterki:

    „Jest winny jak ocet.”

    Aż się poplułam ze śmiechu.

    Po „Kasacji” nie należę do wielbicieli Chyłki. Nie mam nic do przeklinających osób, bo samej zdarza mi się klnąć jak szewc. Poza tym lubię sarkazm. Niestety w tym przypadku połączenie tego wszystkiego z pracą prawniczki… no nie pykło, nie pykło. Dla mnie, Joanna została wykreowana na taką zimną s*kę, przechwalającą się prawniczkę o niezłej figurze. Przepraszam za język, ale inaczej nie jestem w stanie tego określić. Nie polubiłabym jej w realnym życiu. Dzieliłaby nas bowiem zbyt duża przepaść. Jedyne co nas bowiem łączy, to potrzeba przeczytania choć kilku stron książki dziennie. Nawet po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu ;)

    Skoro nie przepadam za Chyłką to może polubiłam Kordiana? Niestety nie. Oprócz imienia, które podoba mi się ogromnie, nie znalazłam w tym bohaterze niczego szczególnego. Ciągle wspomina on o squashu i rzuceniu palenia. Ile można? Gdybym minęła go na ulicy, to nie zwróciłabym na niego większej uwagi. Na początku wydawał mi się całkiem sympatycznym chłopakiem. Kiedy już zaczęłam czuć do niego sympatię, pojawiła się pewna sytuacja po której nic nam nie wyszło.

    UWAGA, EWENTUALNY SPOJLER



    Obawiałam się w tej książce jednego motywu. Jednego, jedynego motywu. No i on się pojawił. Młody, niedoświadczony aplikant i starsza patronka. No nie, nie shipuję ich!



    UWAGA, KONIEC EWENTUALNEGO SPOJLERA

    Czy zmienię zdanie o tym duecie? Kto wie, bo właśnie jestem w trakcie czytania "Zaginięcia". Sprawy kryminalne wciąż mnie interesują, dlatego bez wahania sięgnęłam po kolejną część. "Kasację" pochłonęłam dość szybko, więc będzie pewnie powtórka z rozrywki.

    Daję takie mocne 2,75 i zaokrąglam do 3. Dwie gwiazdki dałam bowiem "Behawioryście", który jak do tej pory, spodobał mi się najmniej ze wszystkich dziewięciu spotkań z Remigiuszem Mrozem.

  • Ewa (humanizmowo)

    4,5⭐
    U W I E L B I A M! Chyłka, Zordon i Kormak w wielu momentach doprowadzali mnie do płaczu ze śmiechu. Szczególnie rozbawił mnie moment na cmentarzu.
    Książka trzymała w napięciu, a końcówka mnie trochę zdziwiła.

  • Panna Fox


    Tyle książek do przeczytania, a ja znowu sięgnęłam po Kasację.
    Coś jest w Chyłce i Zordonie :D
    *reread 2022*
    Zaskakująco dobre. Nie zrozumcie mnie źle, tyle się nasłuchałam o Mrozie, ostatnio bardziej złego, niż dobrego, że musiałam przekonać się sama. Kasacja daje radę, ale nie wiem, czy byłabym w stanie przeczytać milion podobnych książek, a zdaje się, że Remek tyle napisał.

  • Klaudia_p

    Czytaj, mówili. Jest dobra, mówili. Otóż to. Kasacja, w mniemaniu większości, to pozycja rewelacyjna. W moim odczuciu nie do końca. To raczej przeciętniak, który czyta się szybko, lekko i tyle. Sama fabuła jest całkiem interesująca i w pewnym stopniu wciąga (choć to w dużej mierze zasługa dobrego stylu autora). Podobał mi się główny motyw z kasacją. Dla laika wszystkie te prawnicze sztuczki są raczej zawiłe (przynajmniej moim zdaniem), a tu zostały całkiem zgrabnie wyjaśnione. Boli mnie coś innego - główni bohaterowie, czyli duet Chyłka & Zordon. Postaci są tragicznie rozpisane, nudne i irytujące, zwłaszcza Chyłka. Typowa zimna i chamska, ale skuteczna pani prawnik, która uchodzi za genialną "wyjadaczkę" na sali sądowej. Tymczasem to zwykła megalomanka, pomiatająca wszystkim i wszystkimi, do tego nieszczególnie uzdolniona. Autor nie pokazał prawie żadnej sytuacji, w której owa pani prawnik jakoś szczególnie zabłysnęła. Nieco lepsze wrażenie (choć minimalnie) sprawiał jej aplikant Zordon. Za dużo tu inspiracji amerykańskim serialem "Suits". Autor próbował z Chyłki i Zordona zrobić duet na miarę Harvey'a i Mike'a, ale wyszło beznadziejnie. Niemniej jednak dla zabicia czasu można przeczytać.

  • Magda w RPA

    Jest to trzecie dzieło autora, które wpadło mi w ręce. Niestety moje zdanie na temat Remigiusza Mroza jako leniwego grafomana i seksisty nie uległo zmianie po tej lekturze, wręcz przeciwnie. Panie w książce były tak naprawdę dwie i najwięcej dowiedzieliśmy się o ich cyckach. Wiadomo, fajne cycki, fajna sprawa, natomiast fiksacja autora na tych damskich atrybutach przypomina mi opowieści entuzjastów masturbacji z czasów gimnazjum (tyle, że w ich wieku taka fascynacja jest zrozumiała, a nawet wskazana). Swoją drogą ta powieść to także policzek w stronę męskości bo większość znanych mi mężczyzn reprezentuje wyższy poziom niż bohaterowie. No właśnie, bohaterowie!!! Płytkie postaci z dziwnymi, nielicznymi cechami wyróżniającymi je od reszty. Główna kobieca postać śmieje się z ludzi, bo lubią ryby zamiast czerwonego mięsa (???), łamie przepisy drogowe i oczywiście ma fajne cycki. Inna postać bardzo lubi czytać opowieści pewnego autora, a jeszcze ktoś inny jest obcokrajowcem. I tyle tego jest, powtarzanego do znudzenia. Opisy poza dialogami są żenujące, bo autor używa frazesów i wyświechtanych wyrażeń, które naprawdę rażą, a czasem wręcz śmieszą. Logiczne błędy też mu się zdarzają, ale tu bardziej mnie dziwi, że osoba redagująca tekst tego nie wyłapała.
    „Kasacja” jest oparta głównie na dialogach, więc nawet czytanie jakoś idzie, bo akurat one są mocniejszą stroną autora. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że się w ogóle nie wciągnęłam ani na chwilę, ale powieść jest rozwleczona i ostatnie 200 stron już planowałam, co napiszę w recenzji. Jest tu też sporo leniwych chwytów, prostych rozwiązań, no i cały pomysł jest niedopracowany.
    Mróz się dobrze czuje w tematyce prawnej i powinien się jej trzymać. Z drugiej strony może nieco bliżej polskich realiów? Bo ta powieść to taki trochę serial TVN zupełnie nie przystający do rzeczywistości. Oczywiście można trochę poprzesadzać, ale chyba są jakieś granice? Ja akurat jestem z rodziny prawników, więc możliwe, że wybrzydzam i większości czytelników nie przeszkadzała specjalnie wizja życia prawników w bezdusznej korporacji, gdzie branie amfy jest na porządku dziennym, a okrutni przełożeni przymuszają Cię do słuchania metalu zamiast rapu ;)
    Ogólnie mam wrażenie, mimo wszystkich moich uwag, że Mróz ma potencjał. Pytanie brzmi czy weźmie do serca osoby krytykujące jego książki i postara się poprawić swój warsztat literacki, czy też osiądzie na laurach, bo przecież ludzie go czytają i ma tylu fanów.
    No i ostatni komentarz w tej przydługiej recenzji: ja nie mam nic przeciwko guilty pleasures. Sama kiedyś oglądałam, na przykład, reality shows MTV. Tyle że nikomu tego nie zachwalałam jako dobrej rozrywki. Więc proszę przestać ludziom zachwalać tego Mroza jako autora dobrych kryminałów i raczej bardziej uczciwie powiedzieć, że nie jest to wybitne, ale kurde wciąga albo coś takiego. Dziękuje za uwagę!

  • julia

    jestem potwornie nieobiektywna, ale mam taki sentyment do tej serii i tak dobrze się bawiłam przy tym rereadzie, że z czystym sumieniem daję 5 gwiazdek 🥹🫶

  • Talkincloud

    Nadal kontempluję nad zakończeniem. Bo było dobre. Ale chyba nie chcę w nie uwierzyć, tak bardzo, jak nasi bohaterowie.

  • Zuzanna

    kocham ten prawniczy duet, poczułam jakbym wróciła do domu

  • Wybredna Maruda



    Długo zwlekałam z zabraniem się za twórczość zachwalanego wszędzie Remigiusza Mroza. Wahałam się, czy na pierwszy rzut lepszym wyborem okaże się Ekspozycja czy Kasacja. Za Waszymi wskazówkami sięgnęłam jednak po drugi tytuł i thriller prawniczy stał się moim pierwszym spotkaniem z autorem.

    Joanna Chyłka to szanowana Pani mecenas z Warszawy, pracująca w kancelarii Żelazny&McVay. Nie lubi, gdy ktoś zawraca jej głowę, za to dobrym rockiem i schaboszczakiem na pogardzi. Tym razem potwierdza się, że nieszczęścia chodzą parami. Nie dość, że dostała z góry przegraną sprawę Langera, który siedział sobie w domu z dwoma ciałami, to jeszcze przydzielono jej nowego studenciaka, Oryńskiego. To nie będzie dobry tydzień.

    To, co na pewno widać po tej książce to fakt, że Remigiusz Mróz jest z wykształcenia prawnikiem. Zapewne nie raz rozmawialiście kiedyś ze swoim znajomym, który poszedł na inny kierunek studiów niż Wasz i nie do końca rozumiecie, o czym on właściwie mówi. Tak właśnie momentami się czułam, śledząc prawnicze słowa, które słyszeć słyszałam, ale definicją Wam nie rzucę. Sprawiło to, że zapewne nie odczuwałam takich emocji, jakie czuć powinnam. Nie znając zasad sądów różnej instancji nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo ryzykowne może być kolejne posunięcie prawników. Przez to też, chociaż polubiłam bohaterów, nie mogłam się wciągnąć w akcję. I zapewne też właśnie z tego powodu zakończenie nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia. Chociaż to podobno w serii o Forście ostatnie zdanie mąci czytelnikom w głowach. Ale cieszyło mnie, że Chyłka i Zordon są postaciami niezwykle wyrazistymi, w dodatku z lekko odwróconym schematem, jeżeli chodzi o społeczne role płciowe.

    Ciąg dalszy:

    http://secret-books.blogspot.com/2016...

  • Zofia Błaszczyk

    podtrzymuje swój werdykt
    5/5

  • Weronika Zimna

    "Kasacja" wydaje mi się być stratą czasu, nie mam ochoty brnąć do końca. Irytuje mnie język, irytują mnie sztuczne wstawki o Iron Maiden (a w teorii powinny mi się spodobać...), a sama sprawa mnie nie wciągnęła. To nie jest książka dla mnie.

  • Kasia

    Wciąga jak dobrej klasy odkurzacz :)

  • P42

    Bohaterowie to mistrzostwo, rewelacyjny humor. Zabrakło "forstowego" płot twistu, ale bez dwóch zdań sięgam po ciąg dalszy.

  • Deff

    3.75

  • Moniq28

    Czuję w kościach, że będzie to najgłupsza książka jaką przeczytam w tym roku.

  • dudi britt

    bmw x5. malboro. hard rock cafe. tvn. jebane patisony.

  • Krutyna

    Pierwsze zetknięcie z Mrozem, które zapoczątkowało moje "książkarstwo", więc oczywistym jest, że mam do tej książki ogromny sentyment. Sama sprawa jest jak dla mnie bardzo ciekawa, pierwsze spotkania z Langerem, masa ikonicznych tekstów.

  • Kvba

    Serial mocno mi zepsuł przyjemność czytania tej książki, ale była bardzo dobra, a miała wysoko postawione oczekiwania.

  • Sarcastic Books

    3,5/5

    Co tu się pod koniec wydarzyło! Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego zakończenia. Na pewno sięgnę po następne tomy i ubolewam, że dopiero teraz zabrałam się za tę serię. Osobiście polecam.

  • za_pomniane

    3.8 ⭐

  • Dominika

    Infantylni bohaterowie, zupełnie nijacy. Nudna jak flaki z olejem historia. Próbowałam, poległam po dwustu stronach. Zorientowałam się, że naprawdę zupełnie mnie nie obchodzi, co wydarzy się dalej.
    Nie rozumiem fenomenu Joanny Chyłki - bohaterka jest nieciekawa, nie ma w niej niczego błyskotliwego. Ani jedno zdanie, które powiedziała na przeczytanych przeze mnie stronach nie było interesujące.
    Jej asystent bez charakteru też mnie nie porwał.
    Żeby nie było - nie byłam uprzedzona przed lekturą. Chciałam fajnej książkowej rozrywki. Dostałam gniota.
    Nigdy więcej. Odpadam.

  • Ewelina (Lanniczek)

    Wartka akcja, trójwymiarowi bohaterowie, intryga a to wszystko przyprawione nutką humoru.