Title | : | Historia na śmierć i życie |
Author | : | |
Rating | : | |
ISBN | : | 8308081363 |
ISBN-10 | : | 9788308081365 |
Language | : | Polish |
Format Type | : | Hardcover |
Number of Pages | : | 256 |
Publication | : | First published June 28, 2023 |
W Historii na śmierć i życie, reportażu z pogranicza true crime i dramatu psychologicznego, Wojciech Tochman pisze o dziewczynie, która za swoją młodość, płeć i urodę zapłaciła wszystkim, co miała i co mogłaby mieć. Składa też hołd wybitnej reporterce Lidii Ostałowskiej. To ona pierwsza zaczęła dokumentować tę długą historię. Książka jest ich wspólną opowieścią - o przemocy, strachu, zemście, tęsknocie i niesprawiedliwości. Zaczyna się w połowie lat dziewięćdziesiątych, toczy przez ćwierć wieku zmieniającej się Polski aż do dzisiaj i wciąż trwa.
Historia na śmierć i życie Reviews
-
„Historia na śmierć i życie” Tochmana to najbardziej zniuansowana, nieoczywista i wywrotowa książka, jaką ostatnio czytałam. Czułam, że Tochman rzuca mi wyzwanie i chce sprowokować do wątpienia, przesuwania ścian i odrzucania protez myślowych, a to już wiele, bo ostatnio niepokojąco często spotykam się z literaturą prostych pytań i błyskawicznych (odautorskich, co najgorsze) odpowiedzi.
Zachwyciła mnie wielowarstwowość tego reportażu: to historia morderstwa Jolanty Brzozowskiej, okoliczności, śledztwa i przebiegu rozprawy sądowej. Ale i więcej, bo to opowieść o Monice Osińskiej, jednej z trzech osób odpowiedzialnych za to morderstwo i pierwszej kobiecie skazanej w Polsce na dożywocie. To rzecz o sile medialnej manipulacji i społecznej histerii, która, zręcznie wykorzystana, może wpływać na wyroki sądów. To również kilka słów o różnicy postrzegania mężczyzny-mordercy i kobiety-morderczyni, której zło zawsze razi bardziej, bo zadaje kłam tezie o delikatności, dobroci i opiekuńczości. I wreszcie to próba przyjrzenia się polskiemu więziennictwu i, szerzej, samej myśli stojącej za dożywociem, którą Tochman i jego rozmówcy wielokrotnie nazywają „nową karą śmierci”. Czy to wciąż resocjalizacja czy już tylko prosta zemsta?
„Historia...” to także forma uhonorowania i upamiętnienia reporterki Lidii Ostałowskiej, która pierwotnie planowała napisać reportaż o Osińskiej. Ostałowskiej, jej pracy, materiałów, wniosków i poświęcenia jest w tej książce dużo. Czuć jej ducha, czuć jej energię i dla wszystkich fanów i wiernych czytelniczek i czytelników „Farb wodnych” oraz „Bolało jeszcze bardziej” to będzie niewątpliwie wartość dodana. Dla mnie była.
Sporo tu wszystkiego, prawda? Prawda, ale Tochman pisze zręcznie i sam nie gubiąc się w mnogości wątków, prowadzi czytelnika ku… no cóż, w moim przypadku zwątpieniu, a to cenne i trudne do osiągnięcia. Nie wiem, co myśleć, mam bałagan w głowie i więcej pytań niż odpowiedzi. Będę teraz rozgryzać i obracać w głowie te pytania, które „Historia…” rzuciła mi w twarz i chyba to właśnie jest jednym z głównych celów non-fiction: dawać do myślenia. Jeśli tak, to tu zdecydowanie się udało. -
Dawno nie czytałam TAK DOBREGO reportażu, pochłonęłam go, doskonale skonstruowany. Poza tym pootwierał mnóstwo szufladek w głowie, nową perspektywę, której nie rozważałam, a z którą teraz zostanę i o której będę myśleć.
-
„Monika skonfrontowała się z własnym cieniem - mówiła Lidia - Wie, kim jest. Wie, co zrobiła i za co siedzi. Wie też, czego nie zrobiła. Jest zresocjalizowana, co zawdzięcza sobie, a nie systemowi penitencjarnemu. Ani razu mnie nie okłamała, konfrontowałam jej słowa z aktami. Nie ma po co żyć. Podlega najbardziej represyjnemu systemowi odsiadki, a siedzi już 20 lat. Wymiar sprawiedliwości nie uwzględnia jej próśb o złagodzenie rygorów i trzyma się własnych opinii, wydanych dawno temu i pod presją. Jej historia nadaje się na opowieść o prawie i sprawiedliwości w polskiej wersji, o postkomunie, o odwecie, o populizmie, o zarządzaniu gniewem, o niedojrzałości naszej demokracji” - fragment reportażu.
Reportaż Wojciecha Tochmana przykuł moją uwagę na kilka dni. Reportaż o Monice Osińskiej, pierwszej kobiecie w Polsce skazanej na dożywocie za udział w morderstwie. Kobiecie, która w więzieniu przesiedziała ponad 25 lat.
I o ile w przypadku mordercy Pawła Adamowicza, który z uśmiechem na ustach wysłuchiwał wyroku dożywocia z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie nie po 25 a po 40 latach, nie mam żadnych skrupułów przed zaakceptowaniem tak wysokiej kary (panie Wojciechu, tak czuję), to w przypadku Moniki Osińskiej mam wątpliwości.
Ale przeczytajcie samodzielnie „Historię na smierć i życie”, aby wyrobić sobie własne zdanie na temat kary dożywocia, która przez autora określona została torturami i rozłożoną na raty karą śmierci.
Ta książka to również hołd złożony Lidii Ostałowskiej - pisarce, reportażystce, działaczce społecznej, która wiele godzin spędziła na rozmowach z Moniką, zgromadziła wiele materiałów do książki o niej, jednak choroba i smierć pokrzyżowały jej plany. -
Mocno chaotyczna i za dużo moralizowania, emocji i skupiania się na wtłoczeniu w czytelnika co ma dokładnie myśleć w danym temacie. Tak zwana jedna strona medalu.
-
Jedna z najlepszych książek, które przeczytałam w tym roku, może nawet najlepsza
-
Bardzo polubiłem reportaże Wojciecha Tochmana, porównując ostatnie 3 przerobione pozycje:
Dzisiaj narysujemy śmierć – Wstrząsający wywołujący gęsią skórkę reportaż, Brawo !
Historia na śmierć i życie – Zmieniający pogląd na dożywocie, brawo !
Pianie kogutów, płacz psów – na tle pozostałych dwóch może wypada słabiej ale powoduje chęć zgłębienia tematu Kambodży i Pol Pot’u. -
2.5 Najgorsza książka Tochmanna.
-
Ця книжка цікава одразу через кілька аспектів. По-перше, це книжка про те, як (судова) система, а заодно і суспільство, ставляться до злочинів, котрі скоюють жінки. Особливо, коли це важкі злочини. По-друге, це насправді продовження роботи над книжкою, котру розпочала писати колега Войцеха Тохмана - Лідія Осталовська, котра померла раніше, ніж книжці судилося стати книжкою. Я не люблю трукрайм як жанр, але ця книжка значно більше про героїню і про долю тих, кого засудили до довічного ув'язнення, при чому присуд явно сумнівний. Тож це значно більше соціялка, ніж тру крайм, хоча на початку є трохи опису злочину
-
Bardzo dobry reportaż, sporo już było recenzji na ten temat. Powiem tylko ze jak dla mnie reportaż był napisany na tyle obiektywnie ile się da, zarówno pierwsza cześć o samej zbrodni - gdzie autor oddał głos osobom bezpośrednio uwikłanym; jak i druga cześć na temat wymiaru sprawiedliwości za rządów PiS. Nie przeszkadzało mi „politykowanie”, jak dla mnie to było opisanie realiów dzisiejszej polityki Polski, od których ciężko się odciąć w tej sprawie. Nie czułam, żeby autor mną manipulował, natomiast manipulacja śmiało można nazwać cała działalność Krzysztofa O, który napędzał wiele lat medialna nagonkę hejtu na skazana.
-
Zbrodnia i kara
Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek jakikolwiek reportaż wywołał we mnie tyle emocji, co "Historia na śmierć i życie", a przecież mam za sobą zdecydowaną większość prac Wojciecha Tochmana, spośród których zwłaszcza te o ludobójstwie zostają w człowieku na długo. Opowieść o zbrodni, która wstrząsnęła całym krajem i karze, która jest skazą na polskim wymiarze sprawiedliwości może otworzyć oczy tym, którzy woleliby nie widzieć – za wszelką cenę.
Czy Monika Osińska była winna? Co do tego nie ma wątpliwości – nie miał jej prokurator, sąd ani nawet sama oskarżona. Czy została osądzona za zbrodnię, której się dopuściła? Tutaj wątpliwości jest zdecydowanie więcej i z każdym kolejnym rozdziałem rzuca się w oczy niesprawiedliwość wynikająca tylko i wyłącznie z płci oskarżonej.
Wiem, że ten reportaż zbierze mnóstwo krytyki – zwłaszcza od osób, które lekturę zakończą na opisie z okładki. Zdążyłam być już świadkiem, jak pod postem promującym wywiad z autorem wylała się fala rozgoryczenia. Bo jak to tak?! Jak można bronić morderczynię skazaną na dożywocie? I ja sama czytając szczegółową relację z przebiegu wydarzeń zabójstwa Jolanty Brzozowskiej, czułam przede wszystkim niesmak dla tak bezsensownej zbrodni i bezmyślnie zadanej śmierci. Warto jednak pamiętać, że prawo powinno opierać się na kodeksie karnym, a nie presji opinii publicznej. Rodziny i bliscy ofiar mają prawo do własnych emocji, wściekłości, żalu, rozgoryczenia, natomiast sądy powinny kierować się faktami i uchwalonym prawem.
"Historia na śmierć i życie" jest reportażem ważnym i potrzebnym, bo uderzającym w niesprawiedliwą ocenę czynu tylko ze względu na płeć osoby oskarżonej. Ale tak naprawdę dyskryminacja kobiet wybrzmiewa w tej pozycji wielokrotnie, jak chociażby w opisie życia zawodowego Lidii Ostałowskiej, dziennikarki, która podjęła się rzetelnego opisania sprawy Moniki Osińskiej. Wojciech Tochman nie tylko skrupulatnie opisał sprawę morderstwa, ale również nakreślił tło społeczne, realia więziennej codzienności i działania wymiaru sprawiedliwości. "Historia na śmierć i życie" uświadomiła mi, jak łatwo jest potępić kogoś, opierając się głównie na spontanicznych emocjach i odczuciach (również moich własnych). Tym bardziej doceniam wkład – zarówno Lidii Ostałowskiej jak i Wojciecha Tochmana – w dążenie do prawdy.
-
to książka o wielu osobach: o skazanej na dożywocie Monice, o zamordowanej Jolancie, o Lidii Ostałowskiej, o Wojciechu Tochmanie; a także o wielu rzeczach: zabójstwie, wyroku, zemście, systemie, sądownictwie, skreślaniu ludzi, gdy zrobią coś strasznego za młodu i odbieraniu im szansy na próbę powrotu do normalnego życia, trochę o postrzeganiu kobiet i o polityce PiSu. te ostatnie tematy nie są tak pogłębione, jak bym chciała - o ile książka w większości jest pełna empatii, przedstawiania punktu widzenia, który jest mniej oczywisty i trudniejszy do obronienia, to te dwie kwestie wydają się być podane jako pewnik, morał, lekcja. i o ile mam w tym temacie zdanie podobne do autora, to życzyłabym sobie więcej konkretu, rozwinięcia.
chociaż nie podzielam zdania Tochmana i Ostałowskiej (na tyle, na ile możemy je poznać) w stu procentach, nadal mam wiele wątpliwości i nie potrafię stłumić oburzenia, że zamordowana młoda kobieta nigdy nie będzie miała szansy powrócić do życia i prawdopodobnie nie powstanie o niej żaden reportaż, to nie potrafię nie docenić tego, że Historia to okazja do zajrzenia w realia więzienia, sądownictwa, uzasadnień wyroków z innej strony. do zadania sobie wielu pytań i zastanowienia, czy człowiek może się zmienić, odpokutować, zadośćuczynić; a jeśli tak - czy każdy zasługuje na taką szansę, ile lat to dużo, jak można - czy w ogóle można? - ocenić czyjeś starania, gdy chodzi o powrót na wolność.
o ile mam trochę uwag do struktury książki i wydaje mi się, że momentami gubi swój główny temat, to czuję się poruszona tym pragnieniem dokończenia pracy Lidii Ostałowskiej w duchu jej przekonań, przyznaniem miejsca w dyskusji osobie, do której jako jedna z niewielu czuła współczucie i którą pragnęła zrozumieć. -
Dobry reportaż można poznać między innymi po tym, że reorganizuje nasze myślenie, że wywala do kosza wszystkie pewniki, którymi obrosło nasze przekonanie, że „wiemy, co robimy” – jako społeczeństwo, jako jednostka.
I taki właśnie jest tekst Tochmana „Historia na śmierć i życie”, który opowiada o losach skazanej na dożywocie Moniki Osińskiej. Tochman, kontynuując pracę zmarłej reporterki Lidii Ostałowskiej, opowiada o zbrodni, która w latach 90. rozpaliła do czerwoności opinię publiczną i której rozgorączkowana histeria wpłynęła na wynik procesu. Reporter kreśli tę historię na nowo, przywracając pamięć zamordowanej oraz dusznych, ezoterycznych, niespokojnych czasów przełomu. Ale to, co wysuwa się na pierwszy plan, to pytanie, czy kara dożywotniego więzienia, bez możliwości wcześniejszego ubiegania się o zwolnienie, jest humanitarna? Czy jak powiedział jeden z bohaterów - nie jest surogatem kary śmierci? Dalej, czy głównym założeniem izolacji jest kara sama w sobie, zadośćuczynienie ofiarom i ich bliskim, czy jednak resocjalizacja i przygotowanie do ponownego wejścia w społeczeństwo? Naszym kołem napędowym jest przecież nadzieja. Dużo ważkich pytań i bałaganu zostawia w człowieku ten tekst. I dobrze.
Uważam, że „Historia na śmierć i życie”, obok „Jakbyś kamień jadła” i „Schodów się nie pali” jest jedną z lepszych książek Wojciecha Tochmana.
I jeszcze jedna uwaga na marginesie. Widać, że tą książką autor załatwia kilka swoich środowiskowych spraw, co niekoniecznie mi gra – jednak to on jest wodzirejem tej imprezy. -
Bardzo ważna książka, zwłaszcza w kontekście obecnej sytuacji w Polsce.
Książka teoretycznie o bardzo głośnym wiele lat temu zabójstwie Jolanty Brzozowskiej, a naprawdę o hipokryzji, chęci dorobienia i wylansowania się na cudzym nieszczęściu, a przede wszystkim książka o uleganiu manipulacji i podatności na manipulację medialną. Mimo że wydarzenia opisane w reportażu miały miejsce prawie 30 lat temu, zachowania i reakcje ludzkie w nim opisane, to nadal nasza teraźniejszość i to właśnie jest największa tragedia Polaków. Nie uczymy się na błędach, nie wyciągamy wniosków, nie zmieniamy swojego zachowania. Ani jednostkowo, ani tym bardziej zbiorowo.
Reportażu nie można ocenić na zasadzie podoba się/nie podoba się, można jedynie docenić ważność tematu i poziom refleksji jaki wywoła. Tutaj i temat i wydarzenia są wyjątkowo ważne. Niestety sprawdza się też zdanie, które powtarzam przy każdej tego typu lekturze. W moim odczuciu książka nie dotrze do osób, do których w pierwszej kolejności dotrzeć powinna, a nawet jeśli zostanie przez te osoby przeczytana, to nie zostanie zrozumiana, a prawidłowe wnioski nie zostaną wyciągnięte. Widać to już choćby po niektórych opiniach napisanych w tym miejscu. To co szokuje mnie w takich razach najbardziej, to fakt, że ludzie, którzy czytają sporo, nie potrafią tego robić ze zrozumieniem.
Polecam otwartym, myślącym, empatycznym osobom. Nie polecam zatwardziałym malkontentom bez wiedzy i umiejętności wyważenia i dostosowania kary do faktycznej, a nie wymyślonej i/lub wmówionej opinii publicznej przez media i różnych hipokrytów-lanserów, winy. -
Nie jestem ukontentowana. Czuję, że to po trosze opowieść o Lidii Ostalowskiej, jej unikatowym modelu pracy reporterskiej i roli w środowisku. To jest bardzo ciekawy aspekt książki. Jednak realizacja centralnego tematu rozczarowuje. Tochman, wydaje się, że podobnie jak Ostałowska, stoi wyraźnie na stanowisku, że kara dożywocia dla młodej osoby to bestialstwo. Nawet jeżeli mówimy o osobie współodpowiedzialnej za brutalny mord. Niestety książka nie dostarcza zbyt mocnych argumentów za tym. Jednak sam fakt, że dziewczyna zmarnowała sobie życie, popełniając błąd, to niewątpliwe, ale to jednak za mało. Nie ona jest tutaj ofiarą morderstwa. Swoją drogą bohaterka wyszła w tym roku z więzienia po 27 latach. Książka nie przyniosła mi zrozumienia dla jej motywacji udziału w mordzie, nie czuję tutaj żadnej autorefleksji poza żalem za utraconą młodością na wolności i naprawdę ciężko mi z tą osobą empatyzować. Reportaż niestety nie wydaje mi się bardzo pogłębiony, choć jest napisany zręcznie, ale stoją za nim dwie ikoniczne postaci polskiego reportażu, więc nie jest to niczym zaskakującym.
-
3,5 gwiazdki
Mam wątpliwości co do tej pozycji. Jest tu stronniczość, bo być musi, skoro wiemy od początku, że autor jest przeciwny karze dożywocia, ale jakoś tak się narzuca to podczas czytania. Są wątki polityczne, które mają znaczenie, ale też znowu jednoznacznie opisane. Ja jednak nie we wszystkim byłabym tak kategoryczna, bo skoro rozumiemy jedną stronę (Panią Monikę) po tylu latach, to zrozummy również drugą stronę ( krewnych ofiary) tuż po zabójstwie - tego brakuje. Mimo wszystko jest to lektura rozpoczynająca pewną dyskusję, co czyni ją wartą przeczytania. Może właśnie po to powstała - by mieć wątpliwości przy każdej ze stron? -
Dawno nie czytałem książki, która naprawdę zmusiła by mnie do zmierzenia się z opiniami, które posiadam na ten temat. I pierwszy raz poczułem wewnętrzny bunt wobec tego, co i jak jest tutaj opisane,. zwłaszcza od tego autora. Takie książki są potrzebne, zwłaszcza, że na pewno wywołują jakaś dyskusję, na dość istotny temat. Ale nie mogę wybaczyć tego, że tak bardzo przychylnie przedstawiana jest główna bohaterka i prawie nie dostajemy nicz co by w jakikolwiek sposób pokazywało cierpienie ofiary i jej rodziny. Książka bardzo dobrze napisana, ale wywołała u mnie negatywne emocje. Nie potrafię jej ocenić.
-
Jako hołd dla zmarłej koleżanki - poruszająca. Jako manifest przeciwnika kar eliminacyjnych - trafna i konsekwentna. Jako historia z pogranicza true crime, o którym pisał wydawca - powierzchowna i chaotyczna. Tak naprawdę niewiele wiemy o ofierze, o samym zdarzeniu czy śledztwie, autor za to wielokrotnie odsyła nas do czasu zabójstwa, jak gdyby w jakimkolwiek fragmencie umieścił informację, która mogłaby być dla nas puntem odniesienia. Z różnych powodów warto po ten reportaż sięgnąć, ale zachęcam do zapoznania się z historią tej zbrodni jeszcze przed lekturą "Historii...".
-
Reportaż napisany z niezwykłą wrażliwością, wyrozumiałością i człowieczeństwem. Bez wskazywania palcami i stawiania wyimaginowanych wyroków/opinii.
Lidia Ostałowska byłaby dumna, jestem tego pewna.
I jak zwykle Wojciech Tochman udowadnia, że jak nikt inny piszę o sprawach trudnych bez opiniotwórstwa, pozwalając czytelnikowi na ukształtowanie własnego zdania, pokazując jak najszerszy obraz sprawy. -
Історія, якою я ніколи б не зацікавилася, якби її написав не Тохман. Але з любові до цього автора взялася читати і вкотре піддалася магії його стилю й того, як розгортаються його думки. Окрім того, це ще й книжка великою мірою про Лідію Осталовську, яку я так само ніжно люблю і пам'ять про яку Тохман тут плекає чи не найкраще.
-
4.5
-
reportaż, przez który płynie się jak przez gęsto napisaną powieść.
-
Nie mam słów.
-
3,5
-
I jeszcze 5
-
Świetna, zniuansowana, jednocześnie subtelna i waląca mocno w łeb. Pomogła mi ułożyć sobie w głowie sprawy, nad którymi od bardzo dawna myślałam.
-
Wspaniały hołd złożony Lidii Ostałowskiej i jej pracy przez Andrzeja Tochmana. Wstrząsający reportaż, który otwiera oczy na aspekt winy i kary, nieomylności i bezstronności sędziów, a także na to, czym tak naprawdę dla człowieka jest wyrok dożywocia.